Gra LOST RPG

Sol

O tym też mogłem wiedzieć wcześniej mruknął, kolejny list wpychając do butelki. Została tylko jedna kartka. Szybko przeleciał tekst wzrokiem, dochodząc do podpisu. Kim jest Scarlett? "Hej, tato. Mam się względnie dobrze, biorąc pod uwagę, że od miesiąca siedzę w pieprzonym tropikalnym buszu. Nie martw się, jak dobrze pójdzie, za tydzień lub dwa będę w domu. I mam nadzieję, że będą na mnie czekać całe blachy szarlotki i tony lodów waniliowych, więc lepiej się postaraj. Kocham cię, do zobaczenia". Też nieźle. Stary pewne nie może się ruszyć bez chusteczek, a ta mu pisze o szarlotce.

Wilk

Przynajmniej ma gust. otworzyl jedno oko i zerknal na Sawyera To wszystko?

Sol

Szarlotka z lodami to według ciebie dobry gust? spytał, ostatni list wrzucając do butelki. Tak, wszystko. Jak na jakieś czterdzieści osób to trochę mało.

Wilk

Cholernie delikatnie powiedziane. odparl na powrot opuszczajac powieke.

Sol

Odłożył butelkę gdzieś za siebie, kładąc się wygodnie na plecach i podkładając sobie ręce pod głowę i zamykając oczy. Nienawidził czekać, a cierpliwość była jedną z jego słabszych stron, i nawet jeśli wiedział, że to wszystko nie będzie wyglądało w ten sposób, że wsiądą na tratwę i po kilku godzinach znajdą się na lądzie, to perspektywa spędzenia tu jeszcze kilku dni sprawiała, że miał ochotę się utopić.
Albo utopić kogoś.

Sal

[nar]
Michael - właczyłeś radar. Po kilku minutach kompletnie niczego, gdzies tak w rogu ekranu pojaiwla sie pulsująca, czerwona kropka.
[/nar]

Wilk

Nie wierzyl wlasnym oczom. Tak szybko?
Simon! Sawyer!
Gdy cala zaloga klebila sie juz przy radarze, wskazal migajaca na ekranie kropke.

Sol

No to jesteśmy uratowani stwierdził, wpatrując się z niedowierzaniem w migającą kropkę. Gdybym miał jeszcze papierosa, mógłbym powiedzieć, że jestem szczęśliwy.

Sal

[nar]
Kropka posuwala się powoli w waszym kierunku.
Michael - przez twoją zaaferowaną kapitańską glowe przemknęła zdrowa, trzezwa mysl o racy, która powinniscie teraz wystrzelić.
[/nar]

Wilk

Nagle conajmniej cztery dziewiate jego entuzjazmu gdzies wyparowalo.
Nie podniecaj sie tak. To moze bys jakis smiec. Kloda, plywajace resztki samolotu czy cos w tym stylu.

Sol

Grunt to optymizm, szefie stwierdził, uśmiechając się irocznie.

Sal

[narrative note: wystrzelcie te racę, ja juz nielegalnie siedzę i cche akcję przyspieszyc xDD]

Wilk

Lepiej zmarnowac jedyna race niz pzrepuscic okazje. stwierdzil trzezwo.

No dobra. Sawyer, lec po race. Tylko szybko, bo odpylwa.

Sol

Tak, panie odparł z przekąsem, przeciągając. Zniknął na chwilę, po czym wrócił, trzymając w rękach racę. Podał ją Michaelowi.

Wilk

Drzacymi dlonmi zaladowal pistolet i wyciagnal ramie w kierunku nieba. Po chwili wachania posiagnal w koncu za spust. Powietrze rozdarl ostry swist.