Gra LOST RPG

Troyon

-Skoro wiesz, to może mi powiesz -wzruszył ramionami obojętnie.

Marshall

Marshall zaśmiał się kpiąco.
- Nie wierzysz mi... - stwierdził z dziwną wesołością. - Oj ty, biedaku... - zaakcentował ostatnie słowo. - Z resztą, mniejsza o to... - powiedział wesoło. - Co prawda nie mogę cię przez to wyciągnąć na wspinaczkę, ale cóż...
Umilkł na chwilę, po czym zapytał z uprzejmym zaciekawieniem:
- Dlaczego się pokłóciłeś ze Scarlett?

Troyon

-Kiedy chcesz iść się wspinać? -zapytał gotów ubrać się i iść choćby teraz, jeśli będzie musiał. W środku go zagotowało. Nie wierzył, że Scarlett mogła mu się wygadać. Zmierzył go wzrokiem próbując odgadnąć czy rzeczywiście coś wie, czy tylko w umiejętny sposób go podpuszcza.
-A Scarlett to nie twoja sprawa -uciął.

Marshall

Marshall uniósł brwi.
- Stary, czy ty chcesz, żeby twoja laska zmiażdżyła mi jaja tak jak Sawyerowi? - zapytał. - Jak dowie się, że wyciągnąłem cię na wspinaczkę, to nawet nie chcę myśleć o tym co mi zrobi... - powiedział poważnie.
- A tak wogóle, to nie wygadaj się jej, że powiedziałem ci, że z nią rozmawiałem - dodał po dłuższej chwili. - I sorry za wczoraj, byłem pijany...

Troyon

-Nie wiem, co ci Scarlett powiedziała, stary -zaakcentował ostatnie słowo-ale jak najbardziej mogę iść się wspinać -prychnął.
Na resztę nie odpowiedział, tylko wywrócił oczami.

Marshall

- W zasadzie, co ja, kurwa, mam się przejmować... - stwierdził po chwili. - Nie jesteś pierdolonym dzieciakiem i jeśli chcesz narażać dupsko, to czemu nie... Ja prawdopodobnie wyruszam jutro, znam świetne miejsce... Jak chcesz, to się przyłącz - powiedział, po czym dodał - Jeśli jesteś pewien, że podołasz tej samej ścianie, co ja.

Troyon

-Wspinałeś się kiedyś? -zapytał, ignorując całą resztę.

Marshall

Marshall wywrócił oczyma.
- Nie, kurwa... Jestem idiotą, który pierwszy raz będzie się wspinał i zamierza się przy okazji zabić...

Troyon

-Wobec tego z przyjemnością pójdę z tobą -wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu.

Marshall

- Tylko uważaj, żebyś się nie przeliczył, chłopcze - stwierdził. - I żebyś nie narobił w pieluchę jak zobaczysz przepaść... - traktował Murphiego jak młodszego, bo na ntakiego wyglądał.

Troyon

-Nie martw się, bracie -mruknął-Nie raz się wspinałem.

Marshall

- Mam nadzieję - uśmiechnął się pod nosem. - Jeśli spadniesz, to nie będę się tobą przejmował...
Wziął do ręki piwo i wyciągnął w kierunku Murphiego.
- Browara? - zapytał z kpiącym uśmiechem.

Troyon

-Nie, dzięki -pokręcił głową i rozejrzał się za koszulką.

Marshall

- Tak myślałem - mruknął do siebie, otwierając sobie browara. - A swoją drogą, śniła mi się twoja laska... - powiedział i podsumował - Zajebista.

Troyon

-To nie jest żadna "laska" to po pierwsze -powiedział zirytowany-Poza tym jeżeli chcesz mnie sprowokować, to jesteś na najlepszej drodze ku temu.