Gra LOST RPG

Nina

Właściwie się nad tym nie zastanawiałam. przynała szczerze, Tak czy inaczej, niedźwiedź z twojej klatki miał ciekawsze życie niż mój.

Sol

- Może jest jeszcze coś czego nie odkryłaś - zasugerował.

Nina

W ciągu ostatnich kilku godzin poznałam każdy pieprzony, zardzewiały pręt tej klatki jak własną kieszeń. odparła, stukając stopą w podest.

Sol

- Chcesz krakersa?

Nina

Nie, dzięki. Nie jestem głodna. odparła, nie do końca zgodnie z prawdą. O ile ona miała w żołądku zarówno śniadanie, jak i poprzedniego krakersa - o tyle Sawyer nie miał prawdopodobnie nic.

Sol

Jako grzeczny chłopiec połamał krakersa na pół i rzucił jedną połowę Ninie do klatki.

Nina

Uśmiechnęła się, podnosząc połowę rybki.
Ale ja nie... zaczęła i urwała, bo gdyby powiedziała, że nie jest głodna - znów by skłamała. Wytarła krakersa o spódnicę sukienki.
Jesli mamy sami zdobywać sobie pożywienie, moglibyście nas przynajmniej wypuścić! krzyknęła, bez specjalnej nadziei, że ktoś ją usłyszy. Zapiąc na jakies smycze czy coś... dodała z przekąsem, tym razem pod nosem.

Sol

- Na pewno właśnie gotują nam wykwintną kolację - zakpił.

Nina

Po cholerę oni nas tu trzymają?! krzyknęła sobie ponownie, jako że była już w nastroju do wrzasków. Ugryzła kawałek krakersa, przeżuwając i kopiąc w podest coraz zacieklej.

Sol

- Uspokój się - poradził. - Jedyne, co możesz zrobić w tym położeniu, to złamać sobie nogę.

Nina

Nie kopię tak, żeby sobie złamać. wzruszyła ramionami. Raczej wyładowuję pokłady energii, żeby nie wybić oka temu Bez Brody, rzutem tubką maści prosto w twarz.

Sol

Uśmiechnął się krzywo i usiadł, opierając sie o pręty.

Nina

Dała sobie spokój ze stukaniem w podest, oddając się w całości przeżuwaniu bezsmakowego krakersika.

Troyon

[narracja]Nina, Sawyer - siedzicie sobie grzecznie w klatkach, gdy nagle znienacka pojawia się jakieś zamieszanie. Pomiędzy klatkami przechodzi grupka osób, dowodzona jak się zdaje przez kobietę. Za grupką podąża mężczyzna, ten sam brutalny typ, który na pomoście z lubością okładał Sawyera.
-Coleen? Dokąd idziecie? - pyta brutal, znany Innym jako Pickett.
-Oni mają łódź. Ben chce ją przejąć. - odpowiada blondynka.
-Bądź ostrożna. - mówi Pickett, a wy nie możecie wyjść z podziwu, że oto brutal okazuje ludzkie uczucia. Po chwili Coleen w towarzystwie dwóch mężczyzn odchodzi do dżungli. Pickett natomiast otwiera klatki i grożąc bronią każe wam wyjść na zewnątrz.[/narracja]

Sol

Uniósł brwi zdziwiony.
- A co to niby miało być?