Gra LOST RPG

Nina

- Dajcie mi spokój - przewróciła oczami. - Faktycznie, rozerwałam się jak opakowanie dynamitu, czy coś - dodała, masując żebra.

Troyon

- Spieprzaj, Marshall - powiedział obojętnie.

Marshall

- Nie mam zamiaru o0 - stwierdził wesoło. - Ktoś ci Nina przyłożył albo cię wkurwił? - zapytał, zapominając o przezwiskach. - Powiedz, to mu wpierdole. Tylko ja na tej wyspie moge cie drzaźnić.

Nina

- Nie musiałbyś daleko szukać w zasadzie - odparła. - Ale ja też jej przyłożyłam, zwichnęłam jej ramię nawet - pochwaliła się po raz drugi, dochodząc do wniosku, że dzieje się coś niedobrego z jej człowieczeństwem.

Troyon

Murph nie słuchał, bo się zamyślił.

Marshall

- O - Marshu był elokwentny jak zawsze. - Jeszcze będą z ciebie ludzie, rudzielcu. Wiedziałem, że te bokserskie treningi, tudzież rzucanie koszykami nie pójdą na marne.

Nina

- Jak dojdę do siebie, zagoję rany i siniaki, musimy urządzić trening - pokręciła głową z rozbawieniem.

Marshall

Wzruszył ramionami.
- Skoro chcesz mieć nowe - uśmiechnął się złośliwie. - Ale tak ogólnie to jestem z ciebie dumny - rzucił dramatycznym głosem. - Zwichnąć komuś ramie... - udał, że ociera łzę.

Nina

- Widziałam taki fajny chwyt, muszę to na kimś wypróbować - powiedziała z namysłem. Właściwie to nie widziała, a czuła, ale praktycznie żadna różnica.
- Zwichnęłam przypadkiem - powiedziała obronnie, czując jednak lekkie wyrzuty sumienia.

Marshall

- I tak nie wierzę w ten przypadek - powiedział z szerokim, marshallowskim uśmiechem. - Nie bez powodu jesteś nazywana małą, rudą i wściekłą.

Nina

- Kto mnie tak nazywa? - podłapała, unosząc brwi.

Troyon

Murphy pogrążony w myślach i zupełnie nie nadążający za tokiem rozmowy wstał i odszedł sobie w stronę bliżej nie określoną.

[wychodzi: M]

Marshall

- Wszyscy. Troy, bracia policjanci, Eden... - zaczął wyliczać, ale urwał. - Tylko nie mów, że ci powiedziałem, bo mnie uduszą...

Nina

- Kłamiesz - westchnęła, oglądając się za Murphym. - Troy, Eden i Sam na pewno nie. Dean możliwe, bo on jest... gupi* - powiedziała, zanosząc się kaszlem.

[*mimo, że szwagier, to nadal gupi ;P]

Marshall

- Pf. Nie mam zamiaru cię przekonywać - uśmiechnął się złośliwie. - Wierz w co chcesz, naiwny rudzielcu - powiedział, konsumując płatki. - Słyszałem też dużo innych określeń na twój temat...