Gra LOST RPG

Sal

Pan mysliwy zgubił trop? spytała, opierajac wolną rękę na biodrze.

Sol

- Czy to jest ten moment, w którym zaczynasz węszyć?

Sal

[narracja od bright&shiny Sal specjalnie dla Nina]
W pewnym momencie uslyszeliscie trzask - cos, jak łamana, wysuszona gałazka. Odwrociliscie sie wszyscy troje, jak na komendę, tylko po to, żeby zobaczyć oswietlonego plomieniem trzymanej przez wychylajaca sie zza drzewa rękę brodacza.
Brodacza, w ktorym Simon i Sawyer bez trudu rozpoznali jednego z porywaczy Walta.
[/nar]

Wilk

Momentalnie podrzucil kolbe sztucera i oparl ja bark. Lufe wycelowal wprost miedzy oczy brodacza.
Prosze, prosze. Kogo ja tu widze. powiedzial wysuwajac sie na przod Wydaje mi sie, czy schudles?

Sol

Natychmiast odbił się od drzewa, stając w mniej więcej również linii z Simonem i sięgając ręką do rękojeści pistoletu wsadzonego za pasek.

Troyon

[narracja]
-Musimy porozmawiać na temat życia na tej wyspie -powiedział Brodacz nic sobie nie robiąc z tego, że znalazł się na celowniku-To jest nasza wyspa. Nie wasza. Jedyny powód, dla którego wciąż żyjecie jest taki, że wam na to pozwalamy.
[/narracja]

Wilk

Zmierzyl brodacza rozbawionym spojrzeniem.
Zbiesiles sie ostatnio. Przez towje lenistwo rodzice wydaja krocie na prezenty dla swoich pociech.

Sal

Polly stanęła za Simonem, wyjmując odruchowo pistolet zza paska.
Nie wiedziala, co to za facet - oprocz tego, ze na pewno byl jednym z Tamtych - ale miala wrazenie, ze nie skonczy się na rozmowie przy herbatce.

Sol

- Dobra, stary, mam pomysł - rzucił tonem niezobowiązującej konwersacji. - Oddacie nam tatuśka, gratis dorzucicie dzieciaka, my spieprzamy, wy spieprzacie, wysyłamy sobie kartki na święta i żyjemy w pokoju. Co ty na to?

Troyon

[narracja]
Mężczyzna zmierzył wszystkich z kpiącym uśmiechem. Ignorując komentarz Simona, spojrzał na Sawyera i powiedział:
-Ja mam inną propozycję. Składacie broń, odwracacie się i wracacie do swojego obozu. Tutaj przebiega granica. Nie przekroczycie jej, a będziemy żyć w pokoju -mówił spokojnie, acz stanowczo-A Michael nie jest w stanie nas znaleźć -dodał.
[/narracja]

Sal

Naprawde uwazasz, ze tak po prostu rzucimy sobie bron i pojdziemy? parsknęła.

Sol

- No to chyba będziemy negocjować, dziadku - rzucił, pewniej chwytając rękojeść pistoletu.

Wilk

Badzmy rozsadni. powiedzial zmieniajac nieco ton Co proponujesz w zamian?

Troyon

[narracja]
-Złóżcie broń i wracajcie do siebie -powtórzył dobitnie.
[/narrracja]

Sol

- Jako wasz oddany przyjaciel sugeruję, żebyście zwrócili uwagę na fakt, że nas jest więcej - dodał z kpiącym uśmiechem. - Wystarczy chwila i będziesz wisiał na jakiejś pieprzonej palmie, powieszony za własne jaja.