Gra LOST RPG

Sal

Kamienny, wąski, pokryty dziwacznymi graffiti, pełniący funkcję rpzedpokoju - od niego odchodzą metalowe drzwi, w których zacina się zamek, a które przy okazj istanowią to mniej karkołomne wyjście i wejście do i z bunkra.

Nina

Nina z niemałym wysiłkiem otworzyła drzwi i stanęła w wejściu. Nie wychodziła na zewnątrz, bo było chłodno. Zapaliła papierosa i wciągnęła dym czując, ze dociera do każdego włokienka jej ciała. Przymknęła oczy kontemplując swój nałóg. Papierosy nie były rosyjskie, były najlepsze na świecie. Wypaliła do końca, prawie parząc sobie palce o filtr i wyrzuciła niedopałek na zewnątrz. Otrząsnęła się z zimna i zamknęła drzwi. Poszła skorzystać z łazienki.
[wychodzi: Nina]

Nina

[przychodzi: Nina]
Nie kłopotała sie już otwieraniem drzwi, wiedziała ze musi być chłodno. Oparła się o ścianę i zapaliła papierosa. Najwyżej ktoś kto jutro będzie miał zmianę opieprzy ją za zadymienie bunkra.

Marshall

[przychodzi marshall]

Przyszedł tu zwabiony zapachem papierosa.
- A na dworze to nie łaska zapalić? - mruknął, chciwie wdychając dym.

Nina

Za zimno odpowiedziała, specjalnie wydmuchując dym w jego kierunku. Jesteś pewien ze nie chcesz? Wiesz, bierz póki mam i póki jestem chetna żeby się podzielić. Potem będziemy rzucać.

Marshall

Marshall spojrzał na Ninę, jakby chciał jej jednocześnie przyłożyć za to, że go kusi i ucałować za to, że proponuje papierosa.
- Nie - powiedział nagle i poszedł do sypialni.

[wychodzi marszal]

Nina

Uśmiechnęła się pod nosem, że tym razem to jej udało się odrobinę wyprowadzić Marshalla z równowagi.
Zaciągnęła sie papierosem jednocześnie myśląc kiedy tak właściwie zaczął się jej nałóg. Bardzo dawno temu. I ze warto byłoby z tym skończyć.
Po kilkunastu minutach poszła do kuchni, zgasiła pod wodą niedopałek i wrzuciła go do kosza. Czasem, szczególnie wieczorem wciąż drażnił ją zapach palców po skończeniu papierosa. Umyła je mydłem i napiła się jeszcze trochę wody.
Wróciła do sypialni.
[wychodzi: Nina]

Nina

[przychodzi: Nina]
Otworzyła z trudem ciężkie drzwi i weszła do środka. W bunkrze panowała cisza, wiec Polly pewnie jeszcze spała. Starajac się nie robić wielkiego hałasu przeszła przez korytarz i weszła do łazienki.
[wychodzi: Nina]

Wilk

[przychodzi: Simon]

Simon bywal tu juz wielokrotnie. Przez pierwsze dwa dni ostatniego tygodnia siedzial tu dwadziescia cztery godziny na dobe albo sie nudac, albo rozmawiajac z Polly podczas jej niezbyt czestych wizyt.
Bez wachania przeszedl przez drzwi prowadzace do lazienki.

[wychodzi: Simon]

Scheat

[przychodzi: Flor]
Flor z zamiarem oddania się swojej pasji weszła do bunkra i z dziką rozkoszą usiłowała trzasnąć drzwiami.
nie udalo sie
[wychodzi: Flor]

Wilk

[pzrychodzi: Simon]

Simon jak burza wypadl na korytarz. W glowie mial juz plan genialny w swej prostocie. Wziac butelke wodki i zapomniec. Zapomniec o Michelle, o Polly, Marshalu i calym tym zasranym siecie.
W zbrojowni wymienil sztucer na pistolet, ze spizarki wzial butelke czegos co wygaldalo na whiskey i wyszedl z bunkra.

[wychodzi: Simon]

Marshall

[przychodzi marszal]

Wszedł do bunkra i jak zwykle pomyślał o tym, że on by nie naciskał tego klawisza... Po drodze wszedł do spiżarni. Wziął piwo i czipsy - całkiem normalne śniadanie - i poszedł do kuchni.

[wychodzi marszal]

Orick

Charlie oparł się o ścianę i zaczął w nią uderzać z całej siły. Delikatny płacz targał jego ciałem, a on sam z pełną furią wyżywał się na ścianie.
Dlaczego? Zapytał cicho, patrząc w górę.

Nina

Wyszła dziarsko ze spiżarni natykając się na płaczącego Charliego. Już już miala podejść albo do niego, albo do Claire... Nie. Tym razem się nie wtrąci. Przynajmniej raz zostawi sprawy własnemu biegowi. Odwróciła się i cicho wyszła z bunkra
[wychodzi: Nina]

MatthewBlue

[przychodzi Matthew]

Przebiegł szybko przez korytarz w stronę spiżarni. Otworzył drzwi i już go nie było.

[wychodzi Matthew]