Gra LOST RPG

Marshall

Wywrócił oczyma i zaklął pod nosem.
- Jak dla mnie, to będziemy tego żałować - powiedział, spluwając.

Troyon

- Wszystko będzie dobrze. Obiecuję wam - wyłożył w stylu Jacka.

Nina

Uniosła ręce w geście poddania się, zrobiła minę, odwróciła się na pięcie i poszła do swojego namiotu, bo wyglądało na to, że decyzja jest już podjęta i nie ważne jak bardzo będzie się rzucała, nic jej nie zmieni.
[wychodzi: Nina]

- Pewnie. Zanim wyruszyliście do Innych też miało być dobrze, a popatrz, gdzie teraz jesteśmy - mruknął z przekąsem.

Sol

- Wiesz, że nie powinieneś tak robić - odezwał się spokojnie. - Jesteśmy... jesteśmy jakąś społecznością i powinniśmy podejmować decyzje razem, tymczasem ty wracasz tu z jedną z nich... Jak możesz nam zapewnić, że my też możemy jej ufać?

Troyon

- Jeśli ufacie mi, musicie zaufać jej - odparł spokojnie i wzruszył ramionami.

Sol

- To nie działa w ten sposób.

Troyon

- Sam, z całym szacunkiem, ale musi tak działać. Jeśli chcecie ją ukamienować, zróbcie to też ze mną, bo jak już mówiłem, ona jest pod moją opieką.

Sol

- Jack, z całym szacunkiem, powinieneś liczyć się z naszym zdaniem - odparł, kompletnie nie zbity z tropu.

Nina

Mierzył Jacka spojrzeniem. Z dwóch braci Winchesterów to Sam był tym, który polemizował. Dean działał. Więc już w myślach zaczął obmyślać, kiedy będzie mógł dorwać Inną i uciąć sobie z nią pogawędkę.

Troyon

- Chcieliście mieć przywódcę, to go macie. Jeśli nie podobają się wam moje decyzje, znajdźcie kogoś innego na moje miejsce - odparł, lekko poirytowany.

Sol

- To, co do niedawna tu panowało, nazywa się demokracją - podpowiedział usłużnie. - Teraz to bardziej jak despotyzm.

Troyon

- Więc co twoim zdaniem miałem zrobić? Zostawić kobietę, która nam pomogła?

Sol

- Zabrałbyś Bena, gdyby ci pomógł? - odpił piłeczkę.

Troyon

Pokręcił głową.
- Nie było cię tam, Sam - mruknął. - Nic nie wiesz.

Sol

- Opowiedz nam więc - odparł.