Gra LOST RPG

Scheat

Nadzieja matką głupich..
[wychodzi: Florence]

Nina

[przychodzi: Nina]
Wzięła ręcznik, spodnie dresowe i luźniejszy T-shirt, przybory do mycia i poszła się wykąpac.
[wychodzi: Nina]

Nina

[przychodzi: Nina]
Rozłożyła mokry ręcznik na skałach, brudne rzeczy rzuciła w najdalszy i najciemniejszy kąt. Dygotając wsunęła się pod koc i przytuliła głowę do poduszki. Zasnęła bardzo szybko. Sny dzisiejszej nocy były pomieszaniem wydarzeń sprzed katastrofy, z Michaelem w roli głównej i tych po katastrofie, z martwym Ethanem który ożywa i tego typu rzeczami. Cały czas nerwowo kręciła się z boku na bok.

Nina

Obudziła się bo zrobiło jej się zimno. Przebrała się w dżinsy, wzięła szczoteczkę do zębów, szczotkę do włosów, ręcznik i poszła doprowadzić się do porządku.
[wychodzi: Nina]

Nina

[przychodzi: Nina]
Stanęła opierajac dlonie na biodrach i przyjrzała sie krytycznie swojej pieczarze. Nie było tu zbyt czysto. po podłodze walały się gazety na których suszyła liście herbaty, w kacie leżała mała kupka brudnych ciuchów i kilka pustych butelek. Zabrała się za małe sprzątanie. Ciuchy wcisnęła fo pustej walizki, gazety skopała w kąt, butelki pozbierała i postawiła przy posłaniu, żeby je napełnic przy okazji. Podejrzewała że jest już pora sniadaniowa, wiec postanowiła pójść do Jacka i zapytać go co z Simonem.
[wychodzi: Nina]

Nina

[przychodzi: Nina]
Nina zaczęła pakować plecak. Wzięła puste butelki i posżła je napełnić wodą i umyć się przy okazji. Przewiązała bluzę na biodrach i wyszła.
[wychodzi: Nina]

Nina

[przychodzi: Nina]
Zdajac sobie sprawę że jest brudna i niezbyt miło pachnie powstrzymała się od rzucenia na niby łóżko. Schyliła się przy walizce, zaczęła wyciągać czyste ubrania (dżinsy i zieloną bluzkę, oraz bieliznę), ręcznik, kosmetyczkę. W pełnym rynsztunku podreptała spowrotem.
[wychodzi: Nina]

Nina

Nina przydreptała do siebie. Złożyła brudne ciuchy w kąt, do swojej tzw pralni, ręcznik rozwiesiła na skałach. USiadła sobie na swoim niby-łóżku i oparła się o ścianę.
--W końcu...-- pomyślala z ulgą. Miala ochotę się przewrócić na bok i spać, ale przeszło jej przez głowę, że może Jack czegoś potrzebuje. Docinki Marshalla weszły jej do głowy i niespokojnie się tam kolebały.
Zeskoczyła z poslania i powoli poszła w kierunku pieczary głównej.
[wychodzi: Nina]

Nina

PRZESKOK nr II
Nina przebudziła się skoro świt, po pięciu godzinach snu i kilkakrotnym wypróbowaniu miękkiego łóżka w bunkrze, nie była w stanie uspać dłuzej na tej cholernie twardej półce. Odrzuciła koc i wstała. Schyliła się do walizki po czyste rzeczy i trzymając je w objęciach ruszyła do bunkra na poranny prysznic.
[wychodzi: Nina]

Nina

[przychodzi: Nina]
Weszła do siebie rozmasowując sobie kark i wykonując koliste ruchy głową. Spanie na kanapie w takiej pozycji to zdecydowanie nie to, co rudzielce lubią najbardziej. Wszyscy tutaj jeszcze spali, wiec bez większego skrępowania przebrała się w czyste dżinsowe spodnie i zieloną koszulkę. Usiadła na posłaniu i z mocnym postanowieniem rozczesania włosów, przystąpiła do dzieła.

Nina

Po dobrej chwili szarpania się z włosami można było powiedziec, że są rozczesane. Z tym, że teraz irytująco opadały zasłaniając oczy. Wzieła szczoteczkę i poszła umyć zęby do jaskiniowej łazienki. Po powrocie usiadła spowrotem na półce skalnej i zaczęła machać nogami. Zaczynała się robić głodna. Wzieła latarkę i opuściła jaskinie.
[wychodzi: Nina]

Nina

[przychodzą: Troy, Nin]
Wtoczyły się do jaskiń pod podejrzliwymi spojrzeniami współrozbitków, dlatego nawet nie zatrzymując się w pieczarze głównej, Nina poprowadzila Troy do swojej wnęki. W wejściu bolesnie dobiła ramieniem do ściany.
No, jesteśmy. oznajmiła, siadajac na skalnej półce w celu chwilowego odsapnięcia i rozmasowując ramię. Tak sobie myślę, że nie trzeba ani miśka ani wariata zeby nas ubić. wyszczerzyła zęby. Same się okaleczamy.

Troyon

Parsknęła śmiechem To prawda - przyznała i rozejrzała się Nieźle to wygląda, czemu chcesz wrócić na plażę?

Nina

Wzruszyła ramionami.
Wypróbowałam juz i jaskinie i plażę. Po czasie stwierdzam, że wolę to drugie. powiedziała poważnie. Jaskinie mnie cholernie przytłaczają. A poza tym, nie chcę przegapić ratunku. uśmiechnęła się szeroko.

Troyon

No tak - powiedziała śmiertelnie poważnym tonem -Założę się, że ci z plaży egoiści, sami wpakowali by się na statek i nikt nie przyszedłby po biednych jaskiniowców - dokończyła i uśmiechnęła się szeroko.