Gra LOST RPG

Sal

Claire siedziała z otwartymi ustami, nie bardzo wiedząc, czy ma przeprosić, oburzyć sie czy podziękować.
Co nie zmieniało faktu, ze troska Charlie'ego straszliwie ją rozczulała.

Orick

Charlie wrócił z potężnym naręczem owoców, dwiema butelkami wody i kawałkiem suszonej ryby. Położył to wszystko pieczałowicie na świeżo zerwanych liścicach, służących za prymitywne talerze.
Bon apetit! Powiedział Charlie, uśmiechając się szeroko i wskazując gestem dłoni na jedzenie.

Sal

Jej, Charlie... Claire uśmiechnęła się i sporjzała na niego z uznaniem. Jesteś słodki, wiesz? powiedziała.
Przesunęła się i kazała mu gestem usiąść obok siebie.
Zjesz ze mną, nie?

Orick

Charlie czuł się mile połechtany tą wiadomością i z uśmiechem dziecka usiadł obok niej. Wyciągnął łapę po jakieś jabłkopodobne coś.

Sal

Claire ugryzła kawałek jakiegoś fioletowego owoca i spojrzała na niego.
Własciwie, to skad to masz? Byłam pewna, ze albo się skonczyło, albo ludzioe pozabierali do siebie.

Orick

To źle myślałaś. Świeża dostawa. Ludzie rano pozbierali. Niektóre owoce pozbierałem wczoraj z Hurleyem. Uśmiechnął się szeroko i ugryzł owoca, a sok, który wytrysnął spod skórki pobrudził jego podkoszulkę.
Kurdelek serdelek.... Powiedział Charlie, spoglądając na swoją koszulkę z niekłamanym strachem i zaskoczeniem.

Sal

Daj to Claire sięgnęła po leżący obok torby recznik i zaczęła powolnymi, precyzyjnymi ruchami ścierać miąższ z koszulki Charlie'ego.

Orick

Charlie z błogim uśmiechem oddawał się czyszczeniu Claire. Głupie zmywanie plamy w jej cudownych, delikatnych dłoniach dla Charliego było porównywalne do nagiej Liv Tyler tańczącej na rurze.
Dobra, daj spokój... Przebiorę się Powiedział z uśmiechem, odsuwając jej dłonie od plamy.
--Boże święty, jakie ona ma cudne dłonie-- Pomyslał, gdy na kilka sekund skóra na ich dłoniach zetknęła się. Czuł się jak nastolatek, który pierwszy raz się całuje.

Sal

Tak, ale jeśli osk wsiąknie, to się nie spierze. wtrąciła praktycznym tonem głosu Claire, aptrząc na niego troskliwie.
Jesteś rozczulajacy, wiesz? powiedziała po chwili, odgryzajac kawałek owocu i uśmeichajac sie do niego. Taki.. duży mały chłopiec.

Orick

Charlie wybuchnął serdecznym śmiechem. Ja? Taki okaz męskości? Chłopiec? Uraziłaś mą dumę! Odpowiedział ze śmiechem, uwązając, aby znów nie pobrudzić swojej podkoszulki. Oddam się Twym cudownym dłoniom. Czyśc mnie, skoro tak bardzo chcesz. Znów zaśmiał się i podniósł ręce do góry, w geście poddania się.

Sal

Claire zaśmiała się głosno, dokończyła jedzenie owocu i zabrała się za rybę.
Hej, Charlie zaczęła, między jednym kęsem, a drugim Moze poszedlbys ze mną potem na plażę, co? Całe dnie spedzam w jaskiniach, można oszaleć.

Orick

Barszo chętje Odpowiedział Charlie, zajadając się rybą. Szkąd taki pomyszl? Uśmiechnął się niewinnie

Sal

Wiesz, dawno nei byłam na swieżym powietrzu. No, i przyda mi się trochę ruchu, nie uważasz? Wiesz, trening przed... przed porodem, powiedzmy. powiedziała z usmiechem.

Orick

Taaa Charlie nagle spoważniał. Jak myślisz... kiedy urodzisz? Zapytał niepewnie

Sal

Claire równiez spoważniała. Odłożyła na bok niedojedzona rybę i wbiła wzrok w przestrzeń.
Nie wiem... pewnie gdzies... w przeciągu tygodnia.