Gra LOST RPG

Sal

[Przychodzi: Polly]
Hej, do jasnej cholery, odpieprzysz się od nich?! warknęła, łapiąc Alex za ramię i odciągajac na bezpieczną odległosć. Masz zamair katowac rpzyszłe matki, do cholery jasnej? Znajdź sobie kogoś innego, pieprzona idiotko. Oni ci chyba nic do tej pory nei zrobili, cholera jasna!

Claire spojrzała z zaskoczeniem na dziewczynę, która odciągała do nich blondynę. To była ta sama, którą zobaczyła przy ognisku - nadal miała lekko zakrwawiona twarz. Alex traktowała tak, jakby była kimś bardzo groźnym, kimś, kto mógłby ja, Claire, skrzywdzić.
--Ta dziewczyna musi byc niebezpieczna, naprawde niebezpieczna-- pomyślała.

Scheat

Polly zostaw ją. Krzyknęła patrząc jak Pauline szamoce się z Alex. Ona nie jest warta twojej uwagi do cholery jasnej.
Podeszła do Claire.
O co chodziło, czemu ta cholera się na was rzuciła?
Bo jak znowu coś zrobiła, to ja nie wytrzymam i nie tylko pozwolę Pauline ją zamordować, ale i wbiję jej kołek w serce, wampirzycy jednej.

Sal

Nie wiem ZClaire pokręciła głową i spojrzała zaniepokojona na Charlie'ego. Powiedziała, że Charlie bił Pauline, tak, jakby chciała mnie rpzed nim ostrzec. dodała nieco ciszej, obejmujac brzuch. Zupełniet ak, jakby bala się, że ktokolwiek skrzywdzi jej dziecko.

Polly pchnęła Alex i podeszła do Claire.
No, mamuśka, nic ci specjalnego nie jest, nie? Dzielny rockman cię obronił? spytała, patrząc na Charlie'ego. Jestem Polly. przedstawiła się, poprawiając włosy.

Claire Australijka przedstawiła się i spojrzała zaniepokojona na zakrwawioną twarz Pauline.
Co się stało? spytała nieco ciszej, kierując pytani do Florence

Scheat

A co się mogło stać. Popatrzyła na Alex. Blondi ją chciała.. poturbować.Nie chciała biednej dziewczynie w ciąży mówić, że na wyspie mają mordercę.
Ale nie martw się, to była sprawa między nimi.
Polly jest w porządku i zwykle nie rzuca się na ludzi.
--Charlie, cholera odezwij się, czy coś, bo ona tu padnie ze strachu--

Orick

Charlie odetchnął z ulgą, widząc Polly i Florence. Obserwował Alex niepewnie, nieodzywając się do nikogo.
Teraz Polly w ramach zemsty wyłoży Claire, jaki on to nieczuły i zły. Calire się wnerwi i zostawi Charliego.
Kopnął kamyk ze złością i przysłuchiwał się biernie rozmowie.

Scheat

Z tego co ja słyszałam to chyba nie bił..
A zresztą, przecież oni sie pogodzili. Charlie jest ostatnią osobą na tej wyspie, która mogłaby kogokolwiek skrzywdzić.
Popatrzyła na Claire.
Uwierz mi, nie masz się czego obawiać.

Orick

Charlie spojrzał na Florence ze zdziwieniem.
Ale i z sympatią. Poczuł niepohamowaną wręcz wdzięczność do tej kobiety. Ledwo powstrzymał się, żeby wykrzyczeć "Wielkie dzięki Florence" i milczał.
Ale było lepiej.

Scheat

Popatrzyła na Charlie'ego, wyglądał, jakby miał się jej zaraz rzucić na szyję.
Claire po prostu musiała mieć kogoś kto by się nią zaopiekował, a Charlie potrzebował jakiegoś biednego jagniątka którym mógłby się martwić.
Nie mogła pozwolić, żeby Alex to wszystko zniczczyła.
--Dla nich będzie lepiej, jeśli zostaną razem, Charlie potrzebuje odpowiedzialności za coś, albo za kogoś na tej wyspie.--

Alex

Do zobaczenia gołąbeczki . Uważajcie na siebie .Wpadne później
powiedziała od niechcenia . Odchodząc jeszcze raz spojrzała się na Claire . -- Ale ty jesteś naiwna -- pomyślała .
[Wychodzi Alex ]

Orick

Charlie odetchnął z ulgą.
Nie wiem, jak się wam odwdzięczyć. Nie chciałem nic jej zrobić, ale prowokowała mnie mocno. Dobrze, że podeszłyście Uśmiechnął się do nich Wielkie dzięki. Claire, nic Ci nie jest? Zapytał blondynki. To są własnie Florence i Pauline, na nich możesz polegać Przedstawił pobieżnie ich ratowniczki.

Scheat

My się już znamy. Uśmiechnęła się do Claire.
To żeby tu przyjść, to był pomysł Polly, ona od razu wyczuła, że coś jest nie tak.
Pomogła Pauline wstać, bo ta jeszcze ciągle się chwiała, jak bokser, po wygranej walce.

Sal

Claire, już nieco uspokojona, uśmiechneła się do Charlie'ego.
Nic mi nie jest, jestem tylko trochę zmęczona. Gdzie mogłabym się umyć i jakoś doprowadzić do porządku? spytała

Polly patrzyła na Charlie'ego. Kiedy Florence nazwała go 'najłagodniejszą istotą na wsypie' miałą ochotę wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymała się. Facetowi najwyraźniej zależało, a skoro już się pogodzili, nie ma potrzeby podstawianie mu kłód pod nogę.
Skinęła tylko głową na Florenc,e powiedziała jej, że idzie odpocząć, bo zaraz ją najzwyczajniej w świecie trafi szlag, i wyszła.

[Wychodzi: Polly]

Scheat

Pomyślała, że chyba nie będzie siedziała w jednej wnęce razem z dwoma zapatrzonymi w siebie gołąbeczkami i też wyszła.
[Wychodzi: Florence]

Orick

Prysznice są tam. Umyjesz się, a nikt nie powinien Ci przeszkadzać Poinformował ją Charlie i uśmiechnął się do Florence i Polly na pożegnanie

Sal

Dzięki Claire uśmiechnęła się, przyklękła przy torbie i wyjęła z niej jakieś ciuchy. Tamtędy, tak?
Ruszyła w stronę 'pryszniców'