Gra LOST RPG

Sal

Polly ominęła tą uwage milczeniem, zbyt zła zeby cokolwiek mowic.
Zła? Była wściekła. Wściekła na tego irytujacego faceta, ktory za punkt honoru postawił sobie chyba doprowadzanie jej do szewskiej pasji. Wsciekła na cąła tą sytuację - gdyby nie on, zoabczyliby sie z Luke'iem. Gdyby nie on, możlie, że miała by mniejszy mętlik w głowie.
Miała ochote mu tak po prostu wpakować kulkę. Najlepiej w krocze.

Orick

Charlie wstał i wziął plecak, rzucając Polly butelkę wody.
Mnie nie chce się czekać. Jak chcesz, spróbuj sama. Ja wracam do jaskiń... Jego głos był pełen zawodu i rezygnacji.
Po kilku sekundach Charliego już nie było.
[Wychodzi: Charlie]

Marshall

Marshall chciał już odejść, ale zapytał jeszcze Polly:

- W ramach samoudoskonalania, chciałbym cię jeszcze zapytać jak ty byś postąpiła na moim, niegodnym cię oczywiście, miejscu?

Sal

Chwyciła rzuconą przez Charlie'ego butelkę wody i spojrzała na Marshalla.
Nie mieszałabym się w sprawy, które mnie nie dotyczą, facet. powiedziała zimno.

Marshall

- Ok, jasne. - mruknął. - W takim razie widząc zdychającego kolesia, mam przejść obok i powiedzieć, że to nie moja sprawa?

Sal

Widziałeś tu gdzieś ajkiś zdychajaccyh kolesiów, facet? bo ja nie, do cholery.

Marshall

- Ale za to widziałem dwójkę odurzonych czymś ludzi, spiących w dżungli, w której ludzie palą się żywce i dzieje się jeszcze cholera wie, co - powiedział ze złością Marshall.

Sal

I tak po prostu się rpzejąłeś, facet. Cholerną, pieprzoną dziewczyną, której ie cierpisz, i wanna-be rockmanem? spytała. Jej głos byl zimny, nieprzyjemny i oschły.

Marshall

- Nie cierpię cię dopiero teraz, kobieto... - mruknął Marshall. - Tak się składa, że nie jestem jeszcze aż takim pierd****ym gnojkiem, że się niczym nie przejmuję... Na przykład kopaniem grobu dla jakiegoś cholernego Briana, bo Polly ma dość

Sal

Och, jakże mi cholernie przykro. Marshall mnie nie cierpi. Powiesić się, podciąć sobie zyły, poddac się sterylizacji? zakpiła Polly. Bo ja nie mam prawa wysiąść psychciznie, ta? Nikt ci nie kazal kopać tego pieprzonego grobu. Sam uznaleś, że to twoja fucha.

Marshall

- Ty po prostu wyżywasz się, bo okazało się, że nie jesteś taka twarda jaką zgrywasz... - powiedział Marshall.

Sal

Polly prychnęła.
Nie jestem az tak dobrą aktorką, facet. powiedziała wymijająco, wbijając w niego wzrok. I nigdy nie mówiłam, ze jestem twarda, do cholery.

Marshall

- Tak a ja nigdy nie mówiłem, że jestem wkurzający i działam ludziom na nerwy... - mruknął Marshall. - Wymiękasz i to cię wkurza, a że ja jestem kolesiem, który działa ci na nerwach, dlatego chciałabyś mi teraz przyłożyć...

Sal

Nie chciałabym ci przylożyć. Wolałabym cie zabić, facet. sprostowała Polly. I nie dlatego, że mnie wkurwiasz. Raczej dlatego, ze gdyby nie ty, może właśnie rozmawiałabym z Luke'iem. A to było dla mnie cholernie, cholernie ważne.

Marshall

- A może byś gryzła ziemię... A poza tym masz spluwę, czemu nie jebniesz mi w łeb?! - Marshall znowu zaczął tracić zimną krew.