Gra LOST RPG

Marshall

- Niważne... Zapomnij... - mruknął Marshall. - I nie gwiżdż już...

Sal

Wiesz, są trzy rzeczy, ktorych nie cierpie jak cholera. Pierwsza, to masło. Druga - pieprzone wyspy, na których się rozbijam. Trzecia - kiedy ktoś zaczyna bawic się w te pieprznięte niedopowiedzenia.

Marshall

- Dobra, łączy nas to, że oboje nie cierpimy pieprzonych wysp, na których się rozbijamy - odpowiedział wymijająco Marshall, patrząc się w ziemię.

Sal

Polly prychnęła.
Świetnie. Wiesz, jako pieprzona tancerka nie mam wielkiego doswiadczenia w rpześłuchiwaniu ludzi, ale, cholera jasna, mow. Nie cieprię niedopowiedzień.

Marshall

- Tancerka? - zdziwił się Marshall. - Powiedziałem już - zapomnij o tym, że to wogóle powiedziałem...

Sal

Tancerka. I na dodatek cholernie dobra.
Polly spojrzała na niego zaczepnie.
Potrafie być naprawde męcząca. I zazwyczaj dostaję to, czego chcę, facet.

Marshall

- Moja dziewczyna tańczyła... - wyrwało się Marshallowi, który zaraz umilkł speszony i mruknął - Nieważne...

- Zazwyczaj nie znaczy zawsze, złotko... Przynajmniej nie w moim wypadku...

Sal

Podobno potrafię być cholernie przekonująca. dodała Polly.
Ściemniało się. Wiedziała, ze nie ma sensu czekać na Luke'a, jednak wciąz tliła się w niej niewyraźna iskierka nadziei.

Marshall

- A ja podobno potrafię być cholernie niewygodny - odpowiedział gwałtownie Marshall. - Nie wystarczy ci powiedzieć raz, że to nieważne...?

Sal

Skoro jeszcze nie zauważyłeś, że nie, to masz problemy z pieproznym poprawnym rozumowaniem, facet. skwitowała Polly.

Marshall

- I bardzo dobrze... - powiedział spokojnie Marshall. Przynajmniej przestała go wypytywać. Oparł się wygodnie o jakieś drzewo i powrócił do zabawy kastetem.

Sal

Więc? Powiesz mi wreszcie, czy mam cie nadać denerwować jak jakas pieprzona osa? Bo to nawet zabawne jest. Polly patrzyła na niego zaczepnie, z rękami wsadzonymi w keiszenie i długimi nogami w mokrym popiele.

Marshall

- Baw się dobrze... Tylko, że ja też mogę zacząć cię denerwować... W końcu to ja znam twój czuły punkt...

Sal

Tylko nie bardzo wiesz, co z nim do jasnej cholery zrobić, nie?
Polly wstała. Było już prawie całkiem ciemno, a ona - głodna i zmeczona. Bez słowa wyminęła Marshalla i ruszyła w stronę jaskiń.

[Wychodzi: Polly]

Marshall

Marshall odczekał jakiś czas, siedząc pod drzewem. W zasadzie planował podrażnić swoim towarzystwem Shannon, ale wydarzenia sprzed kilku chwil odebrały mu ochotę na cokolwiek. Podniósł się i leniwie poszedł w stronę plaży, bojąc się, by noc nie zastała go w dżungli.

[wychodzi Marshall]