Gra LOST RPG

Sal

Uniosła sceptynie prawa brew.
Cholera, w ofercie nie było napsiane, ze jesteś aż takim narcyzem powiedziała.
Wyswobodziła sie z jego objęć, załozyła na siebie bluzkę i spojrzała krytycznie w lustro, poprawiają kolczyk w łuku brwiowym.

Marshall

Marshall uśmiechnął się i stanął za Polly, spoglądając w lustro.
- Podoba mi się ten kolczyk - powiedział.

Sal

Mi też. Za to mój ojciec przyczepiał się do niego przy każdej możliwej okazji. powiedziała, zabierajac sie za poprawianie włosów.

Marshall

--Straszne. Jak ty to zniosłaś?-- pomyślał ironicznie, przypominając sobie swojego ojca.
Przeczesał ręką włosy i spojrzał uważnie w lustro, przypatrując się odbiciu swojej twarzy.
--Nie wyglądam na tego kim jestem-- pomyślał głupkowato.

Sal

Dobra. Chodz, zrobię jakies śniadanie. powiedziała odwracając sie w jego stronę.

Marshall

- Okej - powiedział i razem z Pollu wylazł z łazienki.

[wychodzi polu marszu]

[wprowadz ich do kuchni =)]

Sal

[wchodzi: polly]

Przeleciała przez korytarz, nie zwracajac uwagi na nic i na nikogo - chciała sie umyc. Jak najszybciej.
Zatrzasneła drzwi, zrzuciła z siebie ciuchy i - z nadzieją, ze pył spierze sie z bialego materialu w tym pieproznym bunkrowym proszku do prania - nastawiła pralkę. Nastepnie weszła pod prysznic i przez kolejne pół godziny zmywała z siebie pył i kurz.
Kiedy stwierdziła, ze przynajmniej cześciowo jest tak czysta, jak przedtem, wyszła z kabny, siegajac po leżące w suszarce ciuchy - nie dbała już naprawde, do kogo należą - ważne, ze były czyste - narzuciła na siebie spodnie i koszulkę, by nastepnei opuscic lazienke i pojsc do spiżarni.
[wychodzi: polly]

Sal

[przychodzi: polly]
Weszła do łazienki, wyciągając z podzlewowej szafki kilka czystych recznikow. Przez chwile stała, rozglądając się za naczyniem, w ktorym moglaby przetransportować wodę. W koncu jej wzrok padl na miednicę, konkretnie tą z wypranymi ciuchami. Polly wysypala jej zawartosc na podloge, napelnila miednicę wodą i wyszla z lazienki.

[wychodzi: polly]

Troyon

[przychodzą: Nina, Murphy]

Murphy przepuścił Ninę w drzwiach do łazienki i stanął bezradny nad pralką.
-Hmm, no dobrze. Pytanie czy warto nastawiać pranie dla jednej koszuleczki - powiedział. -Zresztą i tak nie bardzo wiem jak to zrobić. - odwrócił się w kierunku Niny z rozbrajającym uśmiechem.

Nina

Zaśmiała się cicho, bedąc wciąż w lekkim szoku po tym co zobaczyła. Nie umiesz nastawić pralki? zapytała z uprzejmym zdziwieniem. No tak, własciwie sterotypowo to kobiety zajmują się takimi rzeczami... więc słuchaj mnie, jako niestereotypowej co prawda, ale zawsze kobiety. Uśmiechneła się, opierając biodrem o ścianę. Nie, nie opłaca się załączać całej pralki dla jednej koszulki. Radzę wyprać ja w umywalce, chyba ze też nie wiesz jak... powiedziała, podpuszczając Murpha odrobinę.

Troyon

Spojrzał na nią karcącym wzrokiem, po czym uśmiechnął się szeroko. Zdjął koszulkę i wrzucić ją do zlewu.
-Aż tak stereotypowym samcem nie jestem - powiedział, odkręcając wodę.

Nina

Zerknęła przelotnie na umięśniony tors Murpha, z całych sił starając się w niego nie wgapiać zbyt natrętnie. Bezpiecznym punktem stała się więc koszulka i umywalka z lejącą sie z kranu wodą. Stała zaraz obok pralki, wiec stanęła do niej tyłem, podciągnęła się na rękach i usiadła na niej. Zamachała nogami, po czym z rozbawieniem szepnęła teatralnie Teraz dodajemy proszku...

Troyon

Nie odwracając się, parsknął cicho śmiechem i sięgnął po stojący nieopodal proszek.
-Wiedziałem o tym -zapewnił.

Nina

Ej, no to zwracam honor. Nie jest z tobą tak źle. powiedziała, uśmiechajac się serdecznie.

Troyon

Spojrzał na nią przez ramię, nie przerywając czynności piorących.
-Już drugi raz dziś odzyskuję honor - stwierdził-Byłoby lepiej, gdybym go po prostu nie tracił - uśmiechnął się i wrócił wzrokiem do koszulki.