Gra LOST RPG

Marie

[przychodzi: Audra]

- Cześć - rzuca z niezbyt zadowoloną miną do zebranych i ściąga z głowy kaptur - Smacznego - dodaje mrukliwie, sadowiąc się na pieńku.

Sol

Uniosła brwi i dziwnym spojrzeniem obrzuciła owoce.
- Nie ma to jak zrzut - zamarudziła.

Troyon

- Lepsze to niż nic - wzruszył ramionami i powstrzymując atak kaszlu, wziął sobie mango.

- Hej - uśmiechnęła się do wszystkich nowo przybyłych.

Sol

Usiadła sobie na stole, obrzuciła owoce spojrzeniem i stwierdziła, że chwilowo nie ma na nie ochoty.

Troyon

Zjadł mango i wziął się za banany, siadając obok Scar i pociągając od czasu do czasu żałośnie nosem.

Sol

[nar]Siedzieliście tak przez kilka godzin, niektórzy sobie poszli, inni przyszli, w każdym razie, pusta pod względem żywieniowym kuchnia tętniła życiem, widocznie wszyscy byli głodni albo spragnieni towarzystwa.
W końcu jednak rozeszliście się do siebie. Wszyscy.[/nar]

Troyon

[przychodzą: Scar, Dean, Murphy, Troy]

Przyszli. Mężczyźni usiedli bezczynnie na stole, a kobiety wzięły się za krojenie owoców.

Nina

- Który dzisiaj jest? - zapytał Murpha po chwili.

Troyon

Zastanowił się chwilę i zaczął liczyć.
- Dwudziesty czwarty? Dwudziesty piąty? - zgadywał.

Nina

- Jakoś niedługo powinno być święto dziękczynienia... - powiedział luźno. - [i]Więc jest albo dzisiaj, albo jutro[i].

Sol

- Dwudziesty piąty. Święto dziękczynienia dzisiaj - wtrąciła się mimochodem, krojąc.

Troyon

- Dwudziesty piąty - wtrąciła się Troy.

- Więc dziś - uśmiechnął się i spojrzał w stronę oceanu, na Ninę. - Symbolicznie - dodał pod nosem.

Nina

- Mogliby zrobić zrzut, wobec tego... - mruknął niezobowiązująco.

Troyon

- Taaak, droga Dharmo - zaczęła ironicznie, wlepiając wzrok w niebo. - Dziękujemy za zesłanie nam poprzednich darów, ale prosimy o jeszcze. Amen - zakończyła i uśmiechnęła się złośliwie do Deana.

Sol

- Popieram Deana. Jestem za zrzutem z okazji święta dziękczynienia. Muszą dbać o swoje króliki doświadczalne - przewróciła oczami.