Gra LOST RPG

Sal

Raczej - Pluszowy Miś. powiedziała z uśmiechem, przysuwając do siebie torbę z ciuchami. Wyjęła z niej jakąś bluzkę i wsadziła do plecaka, po czym wykopała spod sterty ubrań długie dżinsy. Pozbyła się szortów, rzuciła je w kąt namiotu, po czym wdziała spodnie.
W zasadzie mozemy iść.

Marshall

- Wódz Indian Pluszowy Miś - uśmiechnął się Marshall, wstając. - Całkiem ładnie... Ja iść zapolować na blade twarze. Howgh. - mruknął.

Sal

Uśmiechnęła się, wstała i zarzuciła plecak na ramię.
Idziemy? Czy czekamy, az przyjdą po nas?

Marshall

- Nie wiem - powiedział Marshall. - Ja jestem podręcznikowym typem pantoflarza, więc pozostawiam decyzję tobie...

Sal

Uśmiehcnęła się niewyraźnie, wcisnęła ręce do kieszeni i powiedziała tonem z serii "nic mi się nie chce":
Poczekajmy jeszcze chwilę.

Marshall

Marshall zdjął plecak, położył go na piasku i usiadł obok niego.
- No to poczekajmy... - powiedział i wskazał Polly miejsce obok siebie - Siadaj, Loczku...

Sal

Postoję powiedziała, opierając się plecami o palmę i odchylając głowę nieco w tył.

Marshall

- Chcesz wyhodować żylaki? - uśmiechnął się Marshall. - Ale co tam, i tak będziesz mi się podobać...

Sal

[idę wywalic smieci, za minutę wracam xP]

Mam dziwne wrażenie, ze podobałabym ci się nawet z pociążowymi rozstępami na tyłku. powiedziała zaczepnie, odgarniajac wlosy z twarzy.

Marshall

- Może... - mruknął Marshall spoglądając na nią łobuzersko. - Ale wtedy już bym raczej cię nie pocałował w tyłek...

Sal

[ajm bak]

Parsknęła śmiechem, odepchnęła się lekko od palmy i podeszła do niego. Przykucnęła przed Marshallem i przekrzywiła głowę, patrzac na niego z nieśmialym rozbawieniem.
Całowanie w tyłek nie jest jakos cholernie miłe. Chyba nie miałabym czego zalować

Marshall

[ajmhepi]

Marshall podniósł cztery litery i też kucnął.
- Czyżby? - mruknął. - To dlaczego chichotałaś i czerwieniłaś się jak uczennica?

Sal

[rili?]

Polly parsknęła śmiechem.
Bo lubię chichotac i czerwienić się jak pensjonarka? podsunęła, opierając zgiętą w łokciu rękę na swoim kolanie.

Marshall

[je, szur]

- Lubisz? - uśmiechnął się Marshall. - To zaczerwień się i zachichotaj,..

Sal

[łał.]

Polly uśmiechnęła się i spuściła wzrok, lekko się rumieniąc.
Nie będę chichotać publicznie, słońce. To mogłoby mi popsuć wizerunek. powiedziała zaczepnie.