Gra LOST RPG

Marshall

- Jeszcze nie buduje... Ale chyba słyszałaś co mówił do swojego bachora... Zamierza zbudować tratwę - powiedział Marshall do Alex.

Marshall wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia... - powiedział do Shannon.

Nina

A mnie sie wydaje, że może... zaczęła Shannon. Była daleka od obwiniania się, ale czuła jakieś kłucie wewnątrz, niedaleko serca.
Kto zajmie się jej pogrzebem? No i może trzeba powiedzieć tym z jaskiń?

Alex

Przestań się tym tak przejmować. Jeśli chcesz możemy wspólnie zoragnizować pogrzeb. Nie ma nic lepszego do roboty. westchnęła
Była ogromnie znudzona. Ogranizacja pogrzebu może być całkiem niezła rozrywką.
--Przynajmniej zrobie coś cholernie pożytecznego--

Marshall

Marshall wzruszył ramionami.
- Ja nie jestem w stanie wykopać teraz grobu... - powiedział, przecierając ręką twarz.

Alex

Wzruszyła ramionami.
Trzeba kogoś znaleźć zawyrokowała, podnosząc się z ziemi.
Nie możemy czekać. Jest ciepło i...lepiej nie zwlekać zakończyła nieco niezdarnie.

Scheat

Walt nie posłuchał Michaela i patrzył na to wszystko, w końcu nie wytrzymał.. osunął się na ciepły piasek.
[Walt: mdleje ;p]

Marshall

Marshall podniósł się i mruknął:
- Może gruby nam pomoże...
W tej chwili zemdlał Walt.
- Głupi gówniarz - powiedział Marshall, a ponieważ nie było to nic poważnego, zawołał w kierunku Micheala:
- Ojciec! Dzieciak ci zemdlał z wrażenia!

Alex

Spojrzała wściekle na Marshalla.
Jak możesz. To jeszcze dziecko.
Podeszła do Walta i próbowała go ocucić.
Hej mały! Obudź sięuderzyła go lekko w policzek
--Wstawaj!!!--

Nina

Shannon nie wiedziała co z sobą zrobić. Zaczęła wyłamywać sobie palce marząc, zeby ktoś polecił jej jasno sprecyzowane zadanie.

Scheat

Walt reagował średnio, bo nadal miał w pamięci derastyczną scęnę sprzed kilku minut...
Na uderzenia Alex skrzywił się, a potem odruchowo otworzył oczy.. po czym znowu je zamknął.
['niech mnie ktoś przytuuuli' ;p]

Marshall

- Faktycznie. Jak mogę - zaczął przedrzezniać Alex, jednak podszedł do Walta i uklęknął przy nim.
- Wstawaj młody, bo twój ojciec pomyśli, że wymiękłeś - mruknął do Walta, nadal nie bardzo przejmując się jego omdleniem. W końcu nic mu nie groziło.

- Shannon, mogłabyś podać wodę dla małego żołnierza? - zwrócił się do Shannon, która wyglądała jakby "chciała a nie mogła".

Nina

Shannon poderwała się do góry i weszła do namiotu MArshalla, gdzie zostawiła swoja torbę. Miała w niej butelkę wody, żeby nie wykorzystywać innych. Wyciągnęła ją pospiesznie, podeszła do leżącego Walta, odkręciła korek i podała Alex. Nie wiedziała jak się obchodzić z dziećmi, szczególnie z nieprzytomnymi dziecmi...

Marshall

Marshall podłożył rękę pod głowę dziecka, umożliwiając "napojenie" go. Drugą rękę uniósł lekko do góry nogi Walta.
- Podobno nieprzytomnym powinno unieść się nogi... - mruknął.

Nina

Shannon kiwnęła głową. Chyba tak... powiedziała niepewnie. Klęczała na piasku podpierając się dłońmi.
Ten jego ojciec... niby taki opiekuńczy a nawet nie widzi co się dziaciakowi dzieje... powiedziała po chwili.

Marshall

Marshall kiwnął głową i powiedział:
- Swoją drogą, ten dzieciak chyba potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi...