Gra LOST RPG

Wilk

Nie wiem... przyznal szczerze Michael Simon ma wyjatkowy talent do warczenia i mieszania rozmowcow z blotem, ale z toba powinien sie obejsc delikatnie. Tak przynajmniej mysle.

Sal

Kiwnęła głową.
Wiem powiedziała, uśmiechajac się w raczej ponury sposób.
Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę Simona, co jakiś czas zapadajac się stopami w piasek czy potykajac o własne nogi. W koncu doszła, stanęła przed nim i - tonem typowym dla stroskanych matek - spytała:
Mogę się dosiąść?

Wilk

Simon juz zbieral sie do cietej, wrednej, rownajacej z ziemia odpowiedzi, gdy uswiadomil sobie, ze nieoczekiwanym gosciem w jego malym, prywatnym swiecie jest nie kto inny jak Claire.
Siadaj... powiedzial cicho.

Sal

Usiadła po turecku na piasku i spojrzała na niego z zaniepokojeniem.
Źle wyglądasz. stwierdziła spokojnym, zatroskanym głosem. Co sie stało?

Wilk

Simon spojrzal na ciezarna spode lba.
Jeszcze sie pytasz?
W glowie mu sie nie miescilo, jak moza bylo nie slyszec o pamietnej awantuzre na plazy. Przeciez rozbitkowie przez dwa dni o niczym innym nie plotkowali.

Sal

Skinęła głową.
I na prawde uwazasz ze z powodu tej... przełkneła cisnace sie na usta słowo 'suka' ...dziewczyny warto się tak... zadręczać?

Wilk

Nawet gdyby chcial, nie moglby zakonczyc tej niewygodnej rozmowy jedna z jego bogatego arsenalu poniekad chamskich, lakonicznych odzywek. Claire byla na to po prostu zbyt slodka.
Pewnie nie. Ale ja juz sie przyzwyczailem do topienia smutkow w alkoholu.

Sal

To kiepskie sobie wybrałeś przyzwyczajenie. stwierdziła.
Ona nie jest warta nawet jednej twojej - czy czyjejkolwiek - mysli, uwierz mi.

Wilk

Wyglada na to, ze mam cholernie spaczony system wartosci. stwierdzil kwasno Simon O mnie sie nie martw. Jakos przezyje. W leb sobie nie strzele. Jedna nieudana proba mi w zupelnosci wystarczy.

Sal

Spuściła głowę.
Po prostu się o ciebie martwię. Tyle. powiedziała, wbijajac wzrok w piasek.

Wilk

Juz ci mowilem, o mnie sie nie martw. Poradze sobie.
Spojrzal na blond czupryne Claire usmiechajac sie lekko.
Wciaz chcesz ten prezent?

Sal

Uśmiechnęła się blado i kiwnęła głowa.
Na prezenty mam zawsze ochotę. powiedziała z kiepsko udaną wesołością w głosie.

Wilk

Simon podniosl sie ciezko i oparl sie o palme.
No to chodz. To zaledwie kilka krokow stad. Powinnismy jakos sie doturlac.

Sal

Claire sporjzała na niego niepewnie. Bądź co badx - był pijany, ona ciężarna. Ciężarna kobieta i schlany facet idący gdzieś na prawie-bezludnej wyspie to chyba nie był dobry pomysł.
Moze potem.

Wilk

Dzieki... powiedzial slabo i opadl spowrotem na pniak Ratujesz mi zycie.
Usmiechnal sie nieznacznie. Zawroty glowy powoli ustawaly.