Gra LOST RPG

Wilk

Simon prychnal w tym prychnieciu zawierajac cala swoja pijana pogarde.
Odwrocil sie w strone moza i od niechcenia szturchnal stopa stygnace cialo dzika.

Marshall

- Nie ja zacząłem - mruknął do Polly. - Chodźmy już...

Sal

Szybkim krokiem, opierając skron o ramię Marshalla, ruszyła wzdłuż plaży. Jak najdalej od pijanego pogromcy świn.

[wyprowadz ich gdzies xP]

Marshall

Marshall wyprowadził Polly, byle dalej od pana myśliwego. Nie mógł się jednak powstrzymać przed położeniem ręki na swych plecach i pokazaniem Simonowi środkowego palca.

[wychodzą poli marszal]

Wilk

[przychodza: Michael, Claire]

Powoli, w tepie polzolwim, spomiedzy zarastajacych skraj dzungli palm, wylonily sie dwie postacie. Dopiero po blizszej obserwacji mozna bylo zauwazyc trzecia, niezbyt rzucajaca sie w oczy osobe.

No to jestesmy na miejscu. Moze lepiej usiadz.

Sal

Claire opadła na jakiś kamień i spojrzała z uznaniem na tratwę.
Wyglada bardziej jak mały statek, niz tratwa.

Wilk

Michael wypial dumnie piers.
Dzieki za uznanie. Ej, czy to nie jest Simon?

Sal

Claire odwróciła się.
Faktycznie, miedzy drzewami zataczał się Odpowiedzialny Pan Biznesmen, z miną wyrazajacą Pogardę Dla Wszystkiego Co Się Rusza.
Czy on jesy pijany? zapytala z czyms w rodzaju strachu w glosie.

Wilk

[zatacza? bez przesady...]

Bo ja wiem? Zaczekaj tutaj...
Michael niepewnie podszedl do wpatrujacego sie w morze biznesmana.
Simon, co ci...? zapytal wystraszony patrzac na zaschnieta krew na jego torsie Aha... dodal ujrzawszy lezacego przy jego stopach dzika.

No, w koncu cie przywialo. zauwarzyl Simon.

Teraz byl jzu pewien. Z jego ust dalo sie czuc zapach alkoholu.

[skarbie pzrytocz sie Claire, nie chce mi sie pisac monologu...]

Nina

Podeszła powoli do Claire.
Cześć. rzuciła smętnie spoglądajac w tym samym kierunku co dziewczyna.

Sal

Claire wstała z głazu i - chwiejnym krokiem - podeszła do Simona.
Hej... powiedziała niepewnie, patrzac na niego z niepokojem.

Wilk

--Swietnie...--
Jakby Claire bylo malo to Shann najwyrazniej ruszyly wyrzuty sumienia. Zaraz wszyscy razem zacznal wyrzucac mu jego nieodpowiedzialnosc i wyglaszac przemowy na temat dzialania alkoholu na uklad nerwowy czlowieka.

Czesc stary... zaczal neipewnie Michael Co tu robisz z tym dzikiem?

Simon spojrzal na niego jak na szesciolatka, ktory nie moze przyjac do wiadomosci, ze dwa plus dwa rowna sie cztery.
Zajmuje miejsce na tratwie. Jesli sie nie myle masz jeszcze jedno.

No tak, ale widzisz...

Simon przerwal mu gestem dloni.
To wskazal podbodkiem dzika moja karta przetargowa.

Michael skrzywil sie lekko. Wygadalo na to, ze jego problem sam sie rozwiazal.
No dobra... Wyplywamy juz dzisiaj, jesli sie uda.

Simon burknal tylko cos pod nosem, poprawil okrwawiony noz za paskiem i odwrocil sie do reszty plecami.

Ej, gdzie ty... zawolal Michael, ale spuscil nieco z tonu widzac mordercze spojrzenie Simona Widzisz, tratwa jeszcze nie ukonczona, a przyda sie kazda para rak.

Ide trzezwiec. warknal biznesmen idac w kierunku dzungli.

Taa... Cokolwiek powiesz. mruknal w strone oddalajacych sie simonowych plecow, po czym chwycil dzika za racice i pociagnal w kierunku malego tlumu gapiow od jakiegos czasu przygladajacych sie Simonowi.

Simon, wciaz mruczac pod nosem niezrozumiale nawet dla jego samego inwektywy, odszedl kilkanascie metrow dalej i usiadl na przewroconym pniaku.

Sal

Co z nim? spytała, patrzac to na Michaela, to na Shannon, to na trzexwiejącego Simona.

Wilk

Michael podrapal sie w potylice. Niezbyt lubil obmawiac innych, ale Claire chyba po prostu sie o niego troszczyla.
Ja tam mysle, ze chodzi o Polly. powiedzial niepewnie.

Sal

Claire skrzywiła się, jak zwykle, kiedy słyszała imię brunetki w jakimkolwiek kontekscie.
Myslsiz, ze powinnam sprobowac z nim pogadac?