Forum Gra LOST RPG Strona Główna Gra LOST RPG
Witaj na forum Lost RPG.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Luke Raven - Flashbacki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gra LOST RPG Strona Główna -> Flashbacki waszych postaci
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Sob 17:30, 26 Sie 2006    Temat postu: Luke Raven - Flashbacki

Ach, to tak strasznie boli… – Młoda kobieta, która leżała przed nim, już ledwo oddychała. Walczyła o życie jak tylko mogła… Spojrzała na Luke’a z nadzieją.
Uratujesz mnie wyszeptała.
Uratuję odpowiedział. I umarła.
Spojrzał na nią ze smutkiem i dobiegł kolejnej osoby…
***
Nie wygłupiaj się, bierz! Szeptał do niego nastolatek. Miał blond włosy, niebieskie oczy i obdarte spodnie. Koszula była ubabrana jakimś smarem, a ręce miał nerwowo na czymś zaciśnięte.
Drugi chłopak, mały brunet o brązowych oczach, spojrzał nerwowo na twarz mężczyzny. Był pogrążony w głębokim śnie, na brzuchu ciągle leżał pilot od telewizora, który wypadł mu z dłoni, a na stole obok, pusta butelka rumu.
No bierz, zaraz się obudzi! Blondyn popędzał bruneta ruchem dłoni. Ten zgrabnym ruchem sięgnął do tylnej kieszeni śpiącego mężczyzny.
Chrapnięcie.
Brunet przełknął ślinę i wyciągnął dłoń. Teraz, między palcami, ściskał brudny, skórzany portfel.
Brawo Luke! Wyszeptał rozochocony blondyn. Ten tylko uśmiechnął się delikatnie i razem wyszli z pomieszczenia.
Nieźle Ci poszło… Zobaczmy, ile tutaj mamy… Blondyn wyrwał Luke’owi portfel i otworzył go.
Czterdzieści dwa dolary i piętnaście centów Oznajmił dumnie. Mniejszy chłopak spojrzał na portfel z odrazą.
Muszę to robić? Zapytał. Blondyn spojrzał na niego surowo, po czym uśmiechnął się ciepło.
A co ON by z nimi zrobił? Przepił zapewne. I tak mu na nas nie zależy. Słuchaj, czterdzieści dwa dolce! Wiesz ile to jest? Blondyn klasnął w dłonie i przejechał pieniędzmi po swej twarzy.
Nadal uważam, że to było złe Powiedział młodszy chłopak.
Luke, uważasz, że ratowanie jest złe? Ty nas ratujesz! Krzyknął z oburzeniem starszy blondyn.
Uratuję nas Oznajmił młodszy i wstał. Ruszył przed siebie, w dół ulicy, wkładając ręce w kieszenie Tylko chcę to zrobić inaczej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Orick dnia Wto 15:14, 26 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Nie 10:41, 27 Sie 2006    Temat postu:

Chłopcze, odwróć się Powiedział cicho. Chłopak odwrócił się.

I wtedy w jego głowie powstał dziwny obraz z przeszłości…

***
Zrobisz to Odezwał się jakiś mężczyzna w czarnym garniaku. Wyglądał na jakiegoś starodawnego lorda, a jego głos, zimny i władczy, nie wróżył nic dobrego. Jego zegarek wskazywał piętnastą szesnaście, a czas zdawał się stanąć w miejscu.
Siedzieli w wielkim gabinecie. Oddzielało ich masywne, drewniane biurko, na którym obok wymyślnych bibelotów i grubego, perskiego kota leżała kartka papieru. Z pustym miejscem na podpis.
I co z tego będę miał? Zapytał Luke. Miał krótkie włosy i zielony sweter na sobie. Podarte jeansy. I tygodniowy zarost, który drapał przy każdym dotyku.
Pytasz MNIE co będziesz z tego miał? Zapytał mężczyzna z rozbawieniem. Obszedł biurko i nachylił się nad nim.
W tym zawodzie nie pytasz, co będziesz miał. Po prostu to ROBISZ Warknął mężczyzna i podsunął mu długopis. Wraz z kartką papieru, dziwnym dokumentem. Luke spojrzał nań drwiąco.
To niewykonalne Powiedział grobowym tonem.
Chłopcze, odwróć się Powiedział mężczyzna, opierając się o biurko. Jego twarz wykrzywiła się w ironicznym uśmiechu. Luke stanowczo nie lubił tego uśmiechu. Odwrócił głowę.
Młoda, rudowłosa kobieta stała za nim, uśmiechając się szyderczo. Luke przełknął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Orick dnia Wto 15:15, 26 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Pon 16:38, 28 Sie 2006    Temat postu:

Rudowłosa, zielonooka kobieta patrzyła na Luke’a wściekłym wzrokiem. W reku trzymała ciągle krwawiący nóż. Ubrana była w smukły, czarny uniform. Luke miał na sobie garnitur i trzymał ją za ręce, oddalając od siebie ostrze.
Zostaw mnie! Powiedział, przechylając jej dłoń na bok Nie chcę Ci zrobić krzywdy! Kobieta spojrzała na niego smutno. I zapłakała. Nóż upadł, odbijając się z głośnym brzdękiem od podłogi. Kobieta zapłakała.
Skrzywdziłeś mnie już wystarczająco Zapłakała i wtuliła się w jego ramię. On objął ją i przytulił.
On mi to kazał. Powiedział, że nie będziesz w stanie i że będę musiała zrobić to sama, a Ciebie usunąć Powiedziała zapłakana. Jej głos ledwo wydobywał się spod jego objęć. Szeptał jej do ucha uspokajające słowa. Mówił, jak bardzo ją kocha, jak bardzo chce, żeby była spokojna. Szeptał jej, jak wielkie uczucie jest między nimi. Jak nie pozwoli, żeby jej się coś stało. I puścił ją. Zostawił zapłakaną na środku korytarza. Pobiegł przed siebie, ku sali numer dwadzieścia trzy. Ku przeznaczeniu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Orick dnia Wto 15:16, 26 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Czw 14:43, 31 Sie 2006    Temat postu:

Wybacz, że to drąże... Ale kto założył tę bombę? On, czy jacyś zamachowcy? Jego powieka drgnęła. Patrzył na nią z pełną uwagą.

***
Gotowa? Zapytał rudowłosą kobietę, obok niego. Siedziała na miejscu pasażera, obracając w palcach jakiś mały pilocik.
Jak zwykle, Kudłaczu Odpowiedziała, nie odrywając wzroku od przedmiotu. Jej głos pełen był znudzenia i senności.
I w tej chwili coś za nimi wybuchło. Potężna eksplozja, która wstrząsnęła zatłoczoną ulicą dużego miasta. Ludzie spanikowali. Kilku zahaczyło o lusterko jego samochodu, jeden nawet próbował się doń wpakować. Po kilku minutach na miejscu zjawili się dziennikarze. Nieco potem policja i pogotowie.
Wygląda na to, że się spisaliśmy? Mruknął, spoglądając na kobietę obok niego. Ta jedynie ziewnęła teatralnie i spojrzała przed siebie.
Na to wygląda. Zrobiliśmy, co mogliśmy. Choć i tak w sumie zawiedliśmy. Doszło do najgorszego Powiedziała i zwróciła na niego swe zielone oczy. Pełne obojętności i senności. Luke kiwnął głową i zapalił wóz. Dobrze wiedział, co chciała powiedzieć poprzez „Doszło do najgorszego”.
Minęli kilku lekarzy, którzy zaaferowani całą sytuacją, nie zwrócili na nich uwagi. Podobnie jak policjanci. Odjechali z miejsca zdarzenia niezauważeni. Strzałka prędkościomierza wskazywała szybkość, bliską czterdziestu dwóch kilometrów na godzinę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Orick dnia Wto 15:14, 26 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Wto 15:10, 26 Wrz 2006    Temat postu:

Luke z zaciekawieniem przyglądał się tej dziwnej, rudowłosej dziewczynie. Przypomniała mu się Anna... Pokręcił głową nerwowo i położył balast na wskazanym miejscu.

***
Pierwsze promienie wschodzącego słońca leniwie wkradały się do wnętrza pokoju, poprzez uchyloną zasłonę. Luke ziewnął, rozglądając się wkoło. Obok, skulona i delikatnie drżąca, spała Anna. Z uśmiechem spojrzał na rudy kosmyk włosów, opadający na jej bladą twarz, na którą teraz delikatnie, jak gdyby bojąc się zakłócić spokój tej istoty, padały promienie słoneczne. Wstał najciszej jak mógł i otworzył szafę.
Wybierasz się gdzieś? Zapytała, chwytając go za ramię. Potrafiła się świetnie skradać, nawet on jej nie usłyszał. Westchnął, uśmiechając się.
Ja? Ani o tym nie myślę. Mimo wszystko, trzeba się skontaktować z twoim ojcem. Zapewne czeka na nas z niecierpliwością Parsknął śmiechem. Anna uśmiechnęła się leniwie i wróciła do łóżka.
Nie wiem Powiedziała, bawiąc się swymi palcami, jak gdyby nagle coś ją w nich zainteresowało. Zawsze tak robiła, gdy chciała uniknąć odpowiedzi. Luke westchnął i z szafy porwał jeansy. Słuchaj Anna, jak tak dalej pójdzie, to skończymy, jak choćby Sarah. Ja nie mam zamiaru się chować przed gniewem twego ojca, ani tym bardziej przed Claudią. Powiedział, ubierając spodnie. Uśmiechnął się do swych myśli. Jej ojciec zawsze otaczał się pięknymi, acz szalenie niebezpiecznymi kobietami.
Wstawaj Ponaglił ją, ubierając czarną koszulę. Anna niechętnie wstała z łóżka i porwała z szafki jakieś dziwne koraliki.
Ciągle to nosisz? Zapytała z wyrzutem. Luke nie odpowiedział, tylko wyrwał wisiorek z jej ręki i założył sobie na szyję.
Zegar wskazywał ósmą dwadzieścia trzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Czw 17:28, 28 Wrz 2006    Temat postu:

Część dalsza Flashbacka nr 3


Luke cmoknął znacząco i uśmiechnął się. Miałem już znajomość z narkomanem. I uwierz mi, do niczego dobrego to nie doprowadziło. Myślisz, że Ci to pomoże? Uwierz mi, nie. Na tej wyspie lepiej mieć więcej przyjaciół, niż wrogów. A tym debilstwem, tylko się pogrążasz... Od Ciebie zależy, czy rzucisz nałóg... Czy być może pozostaniesz taki jaki jesteś, aż w końcu ktoś nie wytrzyma i wpakuje ci kulkę w łeb, bo po dawce zarżnąłeś jego żonę.

***
Minął bramę numer dwadzieścia trzy. Nie czuł się dobrze w garniturze, ani z tym, że właśnie zostawił zapłakaną Annę na korytarzu. Zaklął cicho i otworzył drzwi.
Gdzieś tu musi być…
Wyjął pistolet. Chwycił go oburącz i rozejrzał się. Kropla potu spłynęła mu po twarzy i opadła na garnitur.
Kopniakiem otworzył drzwi.
Stał tam, zdesperowany i smutny. Przy otwartym oknie. Wzrok błądził po ulicy, która otwierała się pod nim, jakieś dwadzieścia pięter w dół.
Triam. To już koniec Powiedział Luke stanowczo Koniec zabawy! Wycelował w niego pistolet. W tył jego głowy.
Triam obrócił się. W jego oczach były łzy. W oczach trzydziestoletniego agenta były łzy.
Ja… Zawiodłem… Powiedział, opierając się o parapet. Ja nie chciałem, ja to rzuciłem! Posłuchałem Cię wtedy… Ale dziś pokusa była zbyt silna! .
Luke kiwnął głową. Opuścił broń.
Nie zabijaj mnie. Wiem, zawiodłem w pełnej linii i MUSISZ mnie zabić. Ale błagam Cię. Nie rób tego Powiedział zapłakany Triam.
To już druga płacząca osoba dzisiaj.
Wiesz, jakie są zasady Zaczął Luke. Triam zaszlochał Brałeś i zawaliłeś akcję. Oni już wiedzą. Jeżeli Cię dorwą, dowiedzą się wszystkiego. Rozkazy to rozkazy, podpisałeś się pod tym Powiedział Luke, lecz broń nadal trzymał opuszczoną. Triam kiwnął głowa nerwowo.
Mimo wszystko… Oszczędź mnie.
Luke podszedł do niego. Ten skulił się i pisnął niczym dziecko.
Luke jednak wyjął z kieszeni banknot.
Uciekaj Szepnął mu do ucha Uciekaj gdzie tylko możesz. Jeżeli nie ja, to kto inny Cię dorwie Włożył mu do kieszeni całe tysiąc dolarów. Triam spojrzął na niego zaskoczony.
Ale oni będą polować na ciebie! Wydukał, spoglądając na niego wielkimi oczyma.
To się okaże Odpowiedział. Uciekaj
Triam wybiegł jak oparzony. Luke jeszcze przez kilka sekund słyszał jego kroki.
Potem ucichły.
Luke spojrzał na zegarek.
I w tym momencie, gdzieś z dolnych partii budynku, dobiegła potężna eksplozja. Budynek zatrząsł się. Luke parsknął śmiechem i nerwowo przygryzł wargę.
Przepraszam Powiedział cicho i wyszedł przez boczne drzwi.
Kiedy z powrotem zjawił się na Sali balowej, wszyscy byli zaaferowani wybuchem.
Nikt nie zauważył zniknięcia jego, jego partnerki i ich ochroniarza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Pon 18:01, 02 Paź 2006    Temat postu:

Luke spojrzał z pogardą na swój zegarek.
Spróbował pierwszej kombinacji klawiszy.
Nic się nie stało. Luke zaklął w duchu.
Spróbował drugiej.
Nadal 8:15
I spróbował ostatni raz.
Czcionka w zegarku zmieniła się na dużo mniejszą. Nie pokazywała godziny.
Luke spojrzał na elektroniczną szybkę ze zdziwieniem.
Region: Dharma.
Po czym zegarek zgasnął. Nie pomogły uderzenia, wymiany baterii.
Zegarek przestał działać.
Tylko czemu, jako jego położenie, pokazywał dziwnie brzmiące "Dharma"?

***
Luke ze znudzeniem obserwował, jak dwie rybki ścigają się po całym akwarium. Mieniły się przeróżnymi kolorami, mijały glony, skałki, kamyki.
Drzwi do gabinetu otworzyły się. Luke natychmiast wyprostował się, poprawił koszulę i wisiorek na szyi.
Witam, panie Raven Zaczął mężczyzna. Jego głos, jak zwykle chłodny i pełen wrogości, nie świadczył o niczym dobrym. A z pewnością nie w tych okolicznościach.
Witam, panie Summers Odpowiedział Luke, schylając głowę. Summers usiadł za masywnym biurkiem i pogładził perskiego kota, który wiecznie się tam wylegiwał. Luke zaczął się zastanawiać, czy to aby na pewno żywy kot.
Nie jesteś tu bez przyczyny. Zaznajomiłeś się z instrukcjami? Zapytał, spoglądając na Luke’a uważnie. Ten kiwnął głowa potakująco i uśmiechnął się.
Nie wygląda na specjalnie trudną robotę. Powiedział stanowczo i bez mrugnięcia okiem. Wiedział, że Summers lubi, gdy jego podwładni są pewni siebie.
Tak mówisz? Skrzywił się Summers. Ostatnim razem mnie prawie, że zawiodłeś… Ponoć dopiero Anna była w stanie zmusić Cię do…
Wystarczy Powiedział Luke z pokorą. Zająłem się tym jak trzeba
Summers kiwnął głowa z aprobatą i uśmiechnął się ironicznie. Jego tłusta ręka nadal gładziła tego ponoć-żywego-kota.
Nie wyślę Cię bez niczego. Dam Ci pewne cacko, przydatne jak i Tobie, tak i nam Drugą ręką otworzył szufladkę. Luke stał niewzruszony. Nawet wtedy, gdy jego pracodawca położył na blacie zegarek elektroniczny. Zegarek? Uniósł brew.
Na twarzy Summersa pojawił się uśmiech tryumfu. Nie wróżyło to nic dobrego.
ZEGAREK? Parsknął śmiechem. To, mój drogi panie, jest iście zabójcza broń. Po pierwsze, co pokazuje godzinę, ma budzik, stoper i takie tam duperele, jak zwykły zegarek. Po drugie, ma funkcję autodestrukcji… Prawie jak dynamit, może i lepiej
Luke spojrzał na zegarek. Takie małe coś?
Kolejnym punktem, jest jakże przydatna funkcja, pozwalająca Ci na nagrywanie rozmów, nagrywanie filmików, o łącznej pamięci trzech Gigabajtów. Niewiele, jednak winno Ci starczyć na miesiąc, dwa.
Jeżeli chodzi o funkcje czysto ofensywne…
Summers nacisnął jakąś kombinację klawiszy i z zegarka wypalił promień, który przebił się przez fotel, obok którego stał Luke. Raven przełknął ślinę.
Laser mój chłopcze, laser. Zżera masę baterii, mimo to, pozwala Ci na nieprzerwane cięcie przez minutę.
No i najważniejsze. Nadajnik. Możesz dowiedzieć się, gdzie jesteś, w jakim rejonie świata – Oczywiście w naszym kodowaniu – oraz my wiemy, gdzie TY jesteś… To tak, żebyś nam się nie zgubił w akcji…
Uśmiechnął się chytrze i Luke kiwnął głową.
Wiedział, co oznaczałoby, gdyby zgubił ten zegarek. Ubrał go na rękę. Summers podał mu książeczkę. Luke wziął ją do ręki.
Nie zawiedź mnie. Ta misja jest WYJĄTKOWO delikatna. Summers spoglądał prosto w oczy Ravena. Ten odwrócił wzrok.
Nie zawiodę Cię, ojcze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Pon 20:26, 02 Paź 2006    Temat postu:

Uśmiechnął się okropnie i wbił sztylet w ciało dzika... Wyciął kawał skóry, z częścią mięsa. I kolejny, i kolejny, bez przerwy śmiejąc się jak szaleniec.
Głowa dzika spoglądała na niego smutnymi oczami
***
--To nie będzie łatwe zadanie-- Ciągle to zdanie. Kołotało mu w głowie, odbijało się od ścian mózgu i wracało,. Spotęgowane uczuciem żalu do Harry’ego.
Nie… Błagam Wystękał mężczyzna, skąpany w kałuży własnej krwi.
Znajdowali się gdzieś daleko od cywilizacji. Jakieś pole, daleko od najbliższego domostwa. Z dala od drogi, która jeździły samochody.
Zawiodłeś! Krzyknął Luke i kopnął go między żebra. Harry kaszlnął własną krwią. Wymruczał coś niezrozumiale.
Wolałbyś, gdyby to Thabitha Cię znalazła? Zaśmiał się Luke. Położył czarny bucior na jego twarzy. I przycisnął. Ona zrobiłaby Ci jeszcze gorsze męki. Kto źle wykona zadanie – Ginie Warknął Luke i wyjął nóż.
Poderżnął mu gardło szybkim ruchem ręki. A potem z maniakalnym uporem i usmiechem szaleńca zatopił swój nóż w jego ciele. I po raz drugi, trzeci, czwarty…
Rudowłosa kobieta spoglądała na całą sytuację, wyraźnie rozbawiona, choć jej oczy wyrażały znudzenie i obojętność.
A plama czerwieni rozprzestrzeniała się na piasku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Sob 15:56, 07 Paź 2006    Temat postu:

Masz szansę zmienić swe życie, Luke. Mężczyzna o krótkich włosach i wyłupiastych oczach trzymał Luke’a za ramię.
Był wieczór. Ulice Sydney o tej porze lubią być niebezpieczne. Ale i zaskakujące.
Co oferujecie w zamian? Zapytał Luke. Miał krótkie włosy. Był mały, miał dziecinną twarz.
Był nastolatkiem.
W zamian? Uśmiechnął się mężczyzna i poklepał go po ramieniu Zmienisz swe życie i zostawisz ojca. I rodzinę. Wyjedziesz daleko, ale będzie Ci dobrze, nie martw się.
Luke kiwnął głową.
Wizja tajnych szkoleń, dzięki którym miałby się tak bardzo zmienić – I do tego porzucić ojca – pijaka, zaprzątała mysli.
Dobrze Odpowiedział Luke.
Mężczyzna otworzył drzwi samochodu. Była to czarna limuzyna. Wewnątrz mieścił się istny apartament. Luke z zachwytem usiadł na białych fotelach, spoglądając w telewizor.
Na początek, oglądniesz film instruktażowy Uśmiechnął się niewinnie mężczyzna, włączając telewizor.
Życie Luke’a zawróciło o 180 stopni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Nie 12:56, 08 Paź 2006    Temat postu:

Luke spojrzał na nią uważnie. To Twój los. Coś mi mówi, że nie możesz być dzisiaj w jaskini. Weź ze sobą najsliniejszych: Simona i Steave'a. Spojrzał głęboko w jej oczy
***

Księżyc świecił już jasno, gdy Luke wraz z dwójką innych ludzi, skradali się wzdłuż jakiegoś wielkiego muru.
To tu? Zapytał wysoki i chudy blondyn.
Cała trójka była ubrana na czarno, a w mroku nocy wyglądali, jak trzy mroczne cienie.
Tak mówiła Juliet Odpowiedział Luke, badając ścianę muru. Była gładka, bez żadnych wnęk czy dziur, które pomogłyby mu się wspinać.
Musimy to zrobić Powiedział stanowczo Luke. Z plecaka wyjął linę. Wziął szeroki zamach, równocześnie biorąc głęboki oddech i wypuścił linę z rąk. Lina przecinała powietrze z cichym świstem.
Zanim spadła z drugiej strony muru, minęły wieki.
Luke uśmiechnął się tryumfalnie.
Przechodzimy Powiedział dobitnie i pierwszy chwycił linę.
Ja nie idę… Powiedziała rudowłosa kobieta. Luke spojrzał na nią zaskoczony.
Jak to nie idziesz? Nie możemy nawalić! MUSIMY wykonać tę robotę. Wiesz, co On nam zrobi jeżeli…
Położyła mu palce na wargach.
Ja nie potrafię Wyszeptała. Blondyn chrząknął cicho.
Musisz Powiedział Luke, spoglądając głęboko w jej oczy To Twój los. I mój. I jego Wskazał na blondyna Też. Nasz los. Albo razem się nam uda, albo razem zginiemy.
Złożyła krótki pocałunek na jego ustach i wzięła linę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Nie 19:04, 08 Paź 2006    Temat postu:

UWAGA! SPOILER CO DO TRZECIEGO SEZONU!




Cichy, ciepły wiatr szemrzący w konarach drzew działał na niego usypiająco. W jednej ręce trzymał jabłko, które nadgryzał od czasu do czasu, a w drugiej książkę z czarną okładką – „Paragraf 22”.
Luke ziewnął i przeciągnął się leniwie. Słońce było w zenicie. Przewrócił stronę.
Nie idziesz na spotkanie Klubu Książkowego? Juliet piecze pyszne ciastka z tej okazji… Usłyszał głos gdzieś z tyłu.
Ona zawsze potrafiła zakraść się tak, że nie mógł jej usłyszeć. Luke ze strachem spojrzał na słońce.
Szlag, to już teraz! Zerwał się na równe nogi i pobiegł w kierunku obozu.
Po kilkunastu sekundach wbiegł między jakieś domki, wyglądające jak swoiste domki letniskowe. Zwykłe, drewniane chatki małego miasteczka.
Zobaczył dom Juliet i odetchnął z ulgą. Zwolnił krok.
I wtedy zatrzęsła się ziemia. Luke szybko doskoczył do jakiegoś pala obok i chwycił się go kurczowo, gdy ziemia trzęsła się jak szalona. Słyszał okrzyki paniki i dźwięk tłuczonego szkła.
Trzęsienie ustało tak szybko, jak się zaczęło. Ludzie poczęli wychodzić ze swych domów. Wszyscy. Ethan, Goodwin, Juliet…
Co się tu dzieje? Zapytał kogoś, kto przechodził obok. Nie usłyszał odpowiedzi.
Uwagę wszystkich przykuł dziwny szum, dochodzący z nieba. Wszyscy zwrócili tam swoje głowy.
Luke najpierw zobaczył czarny pas dymu. A potem samolot, który leciał wprost na ich wyspę. Nagle samolot wydał niepokojący odgłos i pękł na dwie części. Luke obserwował, jak samolot zbliża się ku ziemi…
Zniknął im z oczu.
Mężczyzna w białej koszuli w niebieskie paski zareagował natychmiast.
Goodwin. Widziałeś, gdzie spadł ogon? Jego głos był władczy i chłodny.
Wysoki blondyn podszedł bliżej.
Tak. Spadł do wody.
Biegnij. Dotrzesz tam w godzinę. Odpowiedział mężczyzna. Ethan, Luke wy idźcie do drugiej części. Może jacyś ludzie przeżyli. Ethan i Luke podbiegli do Goodwina i mężczyzny w koszuli. Obaj czekali na dokładniejsze rozkazy. Udawajcie, że jesteście pasażerami. W szoku.
Jeśli będą o coś pytać, wymyślcie coś. Słuchajcie, zdobywajcie informacje. Nie angażujcie się. Za trzy dni chcę mieć listę. Idźcie.
Ostatnie słowo było już głośnym rozkazem. Ethan, Luke i Goodwin nie potrzebowali dużo czasu. Natychmiast zerwali się i pobiegli we wskazanym kierunku.
W biegu Luke zaczął układać swoją przeszłość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Nie 12:25, 25 Lut 2007    Temat postu:

Jak już mówiłem, jesteście przewidywalni Uśmiechnął się i spojrzał na Ninę A ty... za duży potencjał, żeby się tu marnować... Przypomnij sobie, czy gdzieś się już nie widzieliśmy... I wiedz, że czekamy na Ciebie Luke posłał jej długie, wymowne spojrzenie i szybko wbiegł w dżungle, zostawiając was samych na tej polanie pod jaskinią.

***
Nina Scofield Krzyknął mężczyzna o czarnych włosach. Miał na sobie niebieską, hawajską koszulę i ciemne okulary na oczach.
Rudowłosa kobieta obróciła się i posłała mu zaskoczone spojrzenie.
Ja? Zapytała. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i podjechał bliżej. Jego porsche cichutko zawarczało.
Nie, matka Teresa z Kalkuty Prychnął i stanął zaraz obok zaskoczonej Niny.
Znamy się? Zapytała niepewnie. Mężczyzna posłał jej długie spojrzenie znad okularów.
Nie… Jestem Luke Raven Mężczyzna wyciągnął dłoń. Nina potrząsnęła nią, nie przestając zerkać na mężczyznę.
Nina Scofield… ale to pan wie
Luke uśmiechnął się.
Tak, ponieważ bardzo lubię znać moich przyszłych współpracowników. Zaczął mężczyzna. Nina uśmiechnęła się przepraszająco.
Zaczyna pan pracę w firmie pana Mayera? Zapytała zaciekawiona. Luke pokręcił głową.
Nie, to Ty zaczynasz pracę u nas. Wsiadaj
Nina pokręciła głową przecząco.
Chyba pan żartuje. Mam świetną pracę i nic nie wiem o tym, że miałabym ją zmieniać Odpowiedziała nieco urażona, przyglądając się Luke’owi podejrzliwie.
Mężczyzna prychnął.
To teraz już wiesz. Wsiadaj. Po drodze Ci wytłumaczę.
Nina stała jeszcze przez chwilę jak wryta, po czym ruszyła przed siebie, zostawiając samochód za sobą.
Luke zaklął cicho i uderzył ręką w kierownicę.
Twój wybór, mała Powiedział, gdy jego Porshe znów minęło jej postać i zostawiło ją daleko w tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orick
Pingwin Stwórca



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 1667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bociana się pytaj

PostWysłany: Pią 21:25, 16 Mar 2007    Temat postu:

Mężczyzna o długich, czarnych włosach uważnie obserwował kobietę naprzeciw. Blondynka, wysoka, niezbyt urodziwa z szerokim uśmiechem. Wyglądała na jedną z tych „inteligentnych”.
Jak się nazywa? Zapytał mężczyznę obok. Zapytany oderwał wzrok od gazety i spojrzał na blondynkę.
Juliet. Szef mówił, że się nadaje…
Nie wątpię Powiedział Luke i wziął łyk coca – coli, po czym zmrużył oczy. Kto z nią porozmawia?
Śledzę ją od paru tygodni Odpowiedział rozmówca, znów wracając do gazety. Luke kiwnął głową, nie odrywając wzroku od obserwowanej blondynki. Przez sekundę ich spojrzenia skrzyżowały się, a Luke poczuł przyspieszone bicie serca.
Z nią jest coś nie tak Oznajmił nagle, z nuta strachu w głosie. Czytający gazetę spojrzał na Luke’a z ironicznym uśmieszkiem.
Boisz się, Raven? Zapytał drwiąco. Luke nie odpowiadał, nieświadomie bawiąc się rurką od plastikowego kubka z coca – colą.
Może Odpowiedział cicho i spojrzał na nadjeżdżający z naprzeciwka autobus.
O, nadjeżdża Luke szybkim spojrzeniem zlustrował kabinę kierowcy upewniając się, że to ten autobus, na który czekali: Ten, który miał im pomóc w makabryczny sposób pozyskać ową tajemniczą Juliet, która zdaniem ich szefa, miała być kluczem do rozwiązania ich problemów.
Nie mogę na to patrzyć, Ethan. Jedziemy Syknął Luke i zapalił silnik samochodu. Czytający roześmiał się głośno, ściągając uwagę gapiów.
Nie poznaję Cię, Luke! Powiedział, kręcąc głową.
Ja też Odpowiedział, przyspieszając.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Gra LOST RPG Strona Główna -> Flashbacki waszych postaci Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin