Gra LOST RPG

Scheat

Lepiej..
Powiedział Walt głosem Zbolałego Małego, Niekochanego Chłopca..
Co mi się stało?
Nagle cos sobie przypomniał.
Ten wystrzał.. ona żyje?
Spytał naiwnie.

Wilk

Mozna tak powiedziec odparl Michael przykladajac dlon do czola syna.
Napedziles mi niemalego strachu Walt. powiedzial z wyrzutem.

Scheat

Walt zbył go milczeniem.
Mógłbyś...
Zaczął niepewnie..

Wilk

Tak synu?
Michael spojrzal na niego niepewnie.

Scheat

Walt w ułamku sekundy się zdecydował..
Podać mi mój komiks?

Wilk

Michael skrzywil sie nieco.
--Komiks... Tylko o to chodzilo?--
Pewnie...
Siegnal po lezaca w kacie namiotum, jak to nazywal, makulature i podal Waltowi.

Scheat

Dzięki..
walt rozparł się wygodnie.
[możesz teraz walnąc coś w stylu 'to z komiksów nauczyłem się perspektywy', jak w serialu]

Wilk

Odpocznij sobie. Ja musze sie w koncu zabrac za ta tratwe.
Michael stlumil ziewniecie. Byl wykonczony po nieprzespanej mocy.

Scheat

nie odpowiedział i zajął się komiksem..

Wilk

Jak zwykle. Syna nie obchodzilo co robil ani gdzie szedl.
Michael rzucil Waltowi pelne wyrzutu spojrzenie i wyszedl z namiotu.

[wychodzi: Michael]

Wilk

[przychodzi: Michael]

Hej Walt, chodz mi pomoz.
Michael wetknal glowe do srodka namiotu. Dzieciak wciaz czytal komiks.
I wez jakas czapke, przeciez nie chcemy, zebys znowu padl.

Scheat

Muszę?
Spytał niechętnie Walt wpatrzony w jakiś hiszpański komiks o niedźwiedziu polarnym.

Wilk

Chodz, troche ruchu dobrze ci zrobi powiedzial Michael silac sie na przyjazny ton.
Nie chcial go do niczego zmuszac, poki nie bylo takiej koniecznosci.

Scheat

Nie chce mi sie.
Powiedział Walt wpatrując się jak idiota w komiks.

Wilk

W michaelu wezbrala zlosc. Nigdy nie byl zbyt zbyt cierpliwy.
Wyrwal komiks z rak syna i rzucil go w kat namiotu.
Chodz, pomozesz mi zcinac bambus.
Tym razem w jego glosie dalo sie slyszec irytacje.