Gra LOST RPG

Nina

W porządku, stary, świetnie. Postaram się namówić Claire jak tylko wróci z bunkra. usmiechnął się. Dobrze ze znalazłem tą gitarę... dodał.

Granmor

Pójdę jeszcze ozdobić miejsce, to do zobaczenia.. eff machnął dłonią na pożegnanie i wrócił na agorę.

[wychodzi Jeff]

Sal

[size=9]zua ckler wraca po calonocnych balangach, huhu.[/size[

[przychodzi: c]

Dzien dobry uśmiechnęła się, wchodzac do namiotu

Nina

Uśmiechnął sie do Claire.
Cześć. przywitał się z nią, po czym podszedł do swojego posłania i wyciągnął zza niego futerał z gitarą. Oparł gitarę o udo, po czym spojrzał na Claire.
Słyszałaś o imprezie Jeffa?

Sal

Kto to jest Jeff? spytała, podchodzac do kołyski i pochylając się nad dzieckiem.
I czy naprawde uważa, że impreza w bliskim sasiedztwie niemowlaka to dobry pomysl?

Nina

Jeff, ten który maluje. wyjasnił skrótowo. Wiesz, to nie taka typowa impreza, raczej chyba spotkanie towarzyskie i takie tam. Simon wybierał się na polowanie, więc może ustrzelili dzika? Nie wiem, w każdym razie przyda nam się odrobina rozrywki, nie sądzisz?

Sal

Aaronowi na pewno nie przyda się ta odrobina hałasu powiedziała, przykucajc przy kołysce.
Mi zresztą też nie.

Nina

[Claire była na Sawyerowej imprezce w 3x15 ^^]
Daj spokój, Claire, przeciez nie będzie więcej hałasu niż przy normalnych wieczornych spotkaniach na Agorze. Jeff prosił mnie tylko, zebym zagrał coś, więc urządzę im mały koncert, to wszystko. wyjaśnił, kręcąc gitarą wokół własnej osi instrumentu.

Sal

[nie widzialam 3x15. jestem za leniwa, zeby sie meczyc lostami.
poza tym, jako matka swiezo po porodzie, ejst bardzije przewrazliwiona niz jako matka dwa miesiace po porodzie.]

W porzadku. mruknęła na poły ugodowo, opadając tyłkiem definitywnie na piasek.

Nina

Uśmiechnął się do Claire szeroko, podrzucił sobie futerał z gitarą i powiedział, podchodząc do niej.
Przyjdź na chwilę później. po czym razem z instrumentem poszedł na Agorę.
[wychodzi: Ch]

Granmor

**Rano**

Aaron jest strasznie nie spokojny od samego świtu. Kręci się w kołysce, ma jakąś wysypkę.... Dzieciak jęczy, płacze i się pluje.

Granmor

[wchodzi Charlie, historyczny post, mój pierwszy tą postacią xD]

Charlie trzymając w jednej ręce gryf witary, podszedł do namiotu, podśpiewując sobie jakiś kawałek Rolling Stones. Spojrzał uradowany na Aarona...

Aaron jęknął cicho, wciągle wiercąc się a łapkami machając zdenerwowany.

Hej, mały.. coś taki nerwowy? - powiedział radośnie Charlie, po chwili zauważył że Aaron ma dziwny kolor skóry.
-Kabaczek, co jest? - spytał lekko zdenerwowany. A jako że chciał przeżyć spotkanie z Claire wziął dzieciaka i poszedł do bunkra.

[wychodzi Charlie][/i]

Sal

Claire obudziła się.
Na poczatku odrobinę zaniepokoił ją fakt nieobecności Aarona w kolysce - odrobinę to dosć dobra określenie; bardzo odrobinę - ale po chwili skojarzyła ja z nieobecnoscią Charlie'ego, uznając, że dobry i kochany pan gitarzysta wziął jej dzieciaka na spacer. Uspokojona tym wnioskiem połozyła sie jeszcze na moment na wznak na posłaniu i zaczęła wpatrywac sie w sufit namiotu.

Troyon

[przychodzą: Jack, Charlie and Aaron]

Jack podszedł do Claire i uśmiechnął się szeroko.
-Cześć.

Granmor

Charlie włożył kabaczka do kołyski, czując ogromną ulgę że nic mu nie jest. Spojrzał na Claire i skinął głową.

Mały dalej się denerwuje, nawet mocniej niż przedtem.