Gra LOST RPG

Lady

Wymusiłam lekki uśmiech
- A wy jesteście... tubylcami?- spytałam zaciekawiona

Orick

Luke uśmiechnął się Nie. Jesteśmy robitkami lotu Sydney : Los Angeles Odpowiedział Luke. I uśmiechnął się chytrze Ty też? W jego oczach pojawił się dziwny błysk

Lady

- Tak, dokładnie- uśmiechnełam się- Jesteś tu sam? Gdzie jest reszta?- Pytałam

Orick

Luke nie odpowiedział. Jego mina była teraz sroga, z nutą wrogości Jaki numer miał nasz lot? Zapytał nagle. Spoglądał w jej oczy.
Lepiej, żeby znała prawdę.

Lady

- Eh... to jakis eksperyment?- spytalam szybko- Powiedz ze zaraz ktos tu wyskoczy i powie: Jestes w ukrytej kamerze...- westchnelam

Orick

Luke nie odpowiedział.
Zgrabnym, ćwiczonym od wielu lat ruchem, wyjął nóż z rękawa. Zanim zdażyła się spostrzec, przywarł ją do muru, a nóż położył na gardle.
Słuchaj ślicznotko... Kimkolwiek byś nie była, MOŻESZ BYĆ kimś wrogim. Skoro twierdzisz, że się z nami rozbiłaś, to powiedz, jaki numer miał nasz lot, lot zagubionych w drodze z Sydney do Los Angeles? Dyszał ciężko. W oczach pojawiły się ogniki

Lady

- Lot 815!- krzyknęlam ze szczerym przekonaniem- Nie wiem oco chodzi, nie dosc ze obudzilam sie w jakies cholernej jaskini to jeszcze ktos chce mnie zadzgac nozem!- skrzywiłam sie

Orick

Luke zrobił krok do tyłu i schował nóż.
Tym razem za pas.
Cholera, wygląda na to, że masz rację. Wybacz mi moją agresywność, ale nigdy nic nie wiadomo. Nic Ci nie jest? Jesteś głodna, chcesz pić? Jego głos był już spokojny.
Serce przestało tak walić.

Lady

Wzięłam gleboki oddech
- Zjadlabym cos...- mruknelam i spojrzalam na Luca- Jestes tu sam?- spytalam poraz drugi

Orick

Nie Pokręcił głową. Przeżyło nas... Bo ja wiem.... Pięćdziesięciu? Dwudziestu z nas jest w jaskini, trzydiestu na plaży. Chodź, zaprowadzę Cię do ogniska. Przeszli kilka kroków.
Wielka pieczara otworzyła się przed nimi,. Zapach pieczonego dzika wypełniał powietrze, Z boku grał cicho Charlie.
Witaj... W jaskini Uśmiechnął się.
Od razu dobiegł do nich Ethan. Luke uspokoił go w kilku słowach i podał jej kilka owoców oraz butelkę wody Na razie tylko tyle mogę Ci zaoferować... Gdybyś chciała się umyć -Tam masz miejsce Wskazał korytarz, biegnący do "pryszniców".
Jak będziesz chciała, wróć tu. Chciałbym z Tobą porozmawiać.

Lady

- Swojsko- usmiechnelam sie i wzielam od Niego owoce i wode.- Dzieki- odparlam i w szybkim tepem jadlam owoce i popijalam je wodą. Kiedy zjdałam wszyskie wstałam i ruszyłam do "prysznicy". Obmyłam tylko twarz i wrocilam spowrotem. Podeszlam do Luca
- słucham, chciales pogadac- powiedzialam

Orick

Luke doglądął dzika, który piekł się na różnie. Ethan spoglądał nieufnie na nowoprzybyłą.
Cóż.. Przede wszystkim - Co robiłaś do tej pory? Po prostu rozbiłaś się i puf, jesteś w jaskini?

Lady

- Dokladnie- pokrecilam twierdzaca glowa- To dziwne?-syptalam- Ile my tu juz jestesmy?- dodalam

Orick

Luke podrapał się po brodzie.
Miał już zarost. Stanowczo zbyt duży. Czas to zmienić.
Przynajmniej 6 dni. Tak, 6 dni, jutro będzie tydzień. Powiedział, spoglądając na nią uważnie.
Ogień wesoło trzeszczał i huczał.

Lady

- Jeszcze nigdy nie przespalam tylu dni...- powiedzialam zdziwiona- Zaczynam sobie powoli wszystko przypominac- ucieszylam sie przypominajac sobie coraz wiecje zdzrzen